Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
programuję się na chudnięcie


kurczę, co ze mną...jestem jakaś nie "teges" czy jak...
wczoraj byłoby ok, ale jak wróciłam, to się najadłam więcej, niż planowałam. zjadłam serek wiejski, 2 jajka, grzybki marynowane, a potem jeszcze łyżkę płatków owsianych z otrębami i 3 łyżkami jogurtu, 2 łyżkami serka wiejskiego i łyżką wiórków. Niby 1500 kcl wyszło i dużo białka, mniej węgli, ale za dużo na wieczór zjadłam....
Sprzątałam mieszkanie, prasowałam,  15 min jeździłam na rowerze i skakałam na zmianę,potem zrobiłam skalpel i padłam. Szybko zasnęłam.
Powinnam chyba wcześnie rano wstawać i biegać sobie. Jest mgła, będę niewidoczna i nie będzie mnie krępowało bieganie przy dość ruchliwej ulicy (sama do parku nie pójdę...) :)
Dziś :
owsianka ( 2 łyżki płatków, 5 łyżek otrębów pszennych, 4 łyżki jogurtu activia, łyżka wiórków kokosowych), kawa
nektarynka, mały jogurt naturalny z łyżką otrębów, pół łyżeczki słonecznika, pół łyżeczki siemienia lnianego, łyżeczka wiórków kokosowych, 5 rodzynek
serek wiejski,pomidorki koktajlowe jajko
brzoskwinia
dynia pieczona, jajko, pomidorki koktajlowe, kawałeczek kalafiora
na kolację pół serka wiejskiego z malinami.
będzie jakieś 1300 kcl.
Wieczorem albo godzina roweru albo skalpel i 10 min podskoków.

Znowu Was czytam i porównuje swoją marną motywację do Waszej, jak Wy to robicie... Wszystkie zdeterminowane, pilnują się, ćwiczą, chudną,  a ja jak szybko się zapalę, tak szybko gasnę. No codziennie potrzebuję kopa. Najlepiej mi idzie, jak przypominam sobie słowa: UTYYYłAŚ?

Najlepiej jakby ktoś łaził za mną i za każdym razem jak coś nie tak zrobię, to powinien mnie biczować.
Nie ma opcji na takiego osobnika, jeszcze nie zarabiam aż tyle, żebym miała osobistego "biczera". Sama chyba zakupię ten bicz i będę go nosiła w torebce na wszelki wypadek, jakbym zaczęła kombinować... i wtedy zadawałabym sobie taki jeden szast plast i od razu bym wracała na dobry tor... chyba na mnie nic innego nie zadziała...

to baj baj lejdis



xxxxxxxxxxxxxxxxxxx
  • Babcia.Weatherwax

    Babcia.Weatherwax

    16 października 2013, 12:38

    Uwierz - absolutnie każda z nas ma potknięcia, wahania, zdarza się wcinać ziemniaki na kolację, ogólnie nie ma tak, że jest zawsze różowo. Małe kroczki najpierw. I każda motywacja jest dobra, nawet to codzienne przypominanie sobie "utyłaś?", aby do przodu. A nie jest Ci przyjemnie, jak zrobisz to co zaplanowałaś? tzn poćwiczysz jak chciałaś, zjadłaś jak zaplanowałaś? skup się na tym odczuciu i zapamiętaj je. Np. mi jak się nie chce tyłka wieczorem ruszyć to staram się pomyśleć o tym, jak uwielbiam ten moment PO skończeniu całego treningu - jestem rozgrzana,. mokra i tak zajebiście fajnie zmęczona:) I okazuje się, że ten stan jest dla mnie przyjemniejszy niż np siedzenie przed kompem, więc w końcu wbijam tyłek w dres i odpalam trening.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.