Nie wpisalam dnia 21-go bo to nie byl dzien diety.Wszystko szlo gladko do wieczora, kiedy to zjadlam cala paczke platkow sniadaniowych Nestle Fitness. Ogladalam Sztos i zajadalam te przetworzone i dosladzane cukrem diabelstwa. Cala PAKE! Nawet nie przypuszczalam ze mam tyle miejsca w zoladku! No coz, zrobilo sie. To nic ze nie moglam sie potem ruszac... ale nauka nie poszla w las. Dzis juz tego bledu nie popelnilam. To jednak nie zmienia faktu ze jutro moje Wielkie Warzenie i grzechy ostatnich kilku dni na pewno odbija sie na jutrzejszych rezultatach. No coz... nic za darmo. Tak samo jak pracuje sie na ubytek wagi, tak i przyrost czy zatrzymanie z powietrza sie nie bierze, a organizm w trakcie zmian dietetycznych jest szczegolnie wyczulony na dodatkowe kalorie i przyswaja je dwa razy szybciej. Dobra; przejdzmy do dnia dzisiejszego. Oto menu:
Musli z jogurtem,
jablko,
pomarancz,
dwie kromki chlebka ciemnego z poledwica,( bialko+weglowodany:((
kaczka w sosie i w ciescie:((( no coz, zjedzone na miescie-padalam z glodu,
dwie mandarynki,
serek Danio waniliowy,
musli z mlekiem,
odrobina leczo,(dietetycznego, z kurczakiem)
WIEM! Wiem, wiem... MASAKRA!!! Zapuszczaam sie! Straszne. Brak samokontroli, silnej woliu, poszanowania dla wlasnego ciala, krok ku upadkowi!!! Na pocieszenie(drobne) dodam ze poszlam na spacer-7km. Ale nawet to mnie nie tlumaczy. Lacznie 15PKT!!!!!!!
oludomi
24 stycznia 2012, 09:14nie taka straszna masakra :) nie poddawaj się
diza1
23 stycznia 2012, 23:06dzięki za przepis - w sobotę robię ten gulasz pozdrawiam :)