No, kolejny dzien zmagan i meki dobiega konca. Zartuje. W zasadzie to nie jest tak zle. Bywalo gorzej. Musze tylko omijac sklepy spozywcze. To tam czycha najwieksza pokusa. Siedzi taki diabelek miedzy polkami i czeka na niczego nieswiadomego biednego tlusciutkiego klienta, albo Szajbiatko biedne. Oj tak... slodycze to moja najwieksza zguba. Awansowaly ponad chipsy odkad przestalam palic. To wtedy do moich otumanionych zmyslow dotarl ich smak. Cale szczescie ze mnie tutaj Justina przywiodla za uszy. Ze strachu przed wpisem i zeby nie zawiesc mojego Lisiatka TRZYMAM SIE! Razem damy rade. Jestes moja inspiracja Justynko!
Ten piekny wstep nie oznacza oczywiscie ze dzien minal do konca tak jak powinien. No z jednej strony to TAK. Nie mozna sensu dnia sprowadzac do jedzenia. Bylam w pracy, przejezdzilam 13 godzin bez rzadnych komplikacji, zdrowa, cala i szczesliwa w moim malenstwie, w pracy o ktora staralam sie rok. Jest dobrze. W zasadzie to zbyt rzadko doceniamy takie rzeczy. Ludzie modla sie do Boga gdy potrzebuja pomocy, nadzieji, kiedy dzieje sie im krzywda. Malo kto chyba na koniec dnia mysli w kategoriach: -To byl dobry dzien. Jestem cala i zdrowa, mojej rodziny nie dotknelo zadne nieszczescie. Nikomu nie zrobilam krzywdy, mam prace, dach nad glowa, jakies dobra materialne. A przeciez sa ludzie ktorzy codziennie modla sie chocby o kawalek tego co ja mam. Zdrowie, zycie, marzenia, perspektywy. Dziekuje Panie Boze!
Wracajac jednak do przewinien wtorkowych; oto menu:
zupa kapusniak z kromka chleba ciemnego,
jablko,
dwie mandarynki,
jablko,
salatka warzywna z dwoma kromkami chleba ciemnego,
Jablko,
znow salatka warzywna z dwoma kromkami chleba ciemnego
CZTERY mandarynki,
DWIE kromki chleba ciemnego z szynka, serem zoltym i majonezem!!!
No coz, po wielkosci liter mozna odnalezc momenty gdzie dopuscilam sie karygodnych zaniedban. Wykazuje skruche ale co z tego? Czy beda efekty? Dobrze ze nie zyjemy w sredniowieczu, bo, spalonoby mnie na stosie za taka zdrade! Nie pozostaje mi nic innego jak przywalic sobie 8pkt!!! Tak. Za ten majonez, ser zolty pelnotlusty. szynke(zrodlo soli), nadprogramowa ilosc chleba i cukier z mandarynek... Poszlabym na karnego jezyka, ale mam tylko kroliki... Prosze Panstwa: oto pierwsze sygnaly ze sie lamie. To juz trzeci dzien z rzedu wykroczenie! I za kazdym razem to samo tlumaczenie. Bo jutro bedzie lepiej... Tak juz od dziesieciu kilogramow dzieje sie lepiej! A lato zbliza sie Wielkimi krokami! I moje za ciasne sukieneczki sliczne czekaja odstawione w szafie. Nieuzywane w ubieglym sezonie ze wzgledu na nadprogramowe kraglosci! W tym roku musze sie w nie wcisnac bo je mole zjedza... a mnie myszy! Z zalu:(((((
Aktywnosc fizyczna 2pkt. Bylam w pracy co juz pisalam powyzej. Nie bede znow wspominac o rozladunkach naczepy, itd. Po prostu 2pkt.
Podsumowujac: Dieta:8pkt, Aktywnosc:2pkt. Razem 10pkt. ZLE! ZLE! ZLE! WSTYD!
likekate
11 stycznia 2012, 10:52Oj dziękuję za ten piękny wstęp.. My dwie jesteśmy dla siebie inspiracją.. Mamy w sobie wielki potencjał.. 3ba z niego korzystać.. Jest dobrze, nie przesadzaj.. Zacznij jeść jakieś mięsko chude bo siły Ci opadną na tych mandarynkach;) i generalnie wszystko jest dozwolone w małych ilościach.. jeśli czujesz,że łyżeczka majonezu doda smaku bez którego nie będzie dobrze to ją zjedz.. nie można odmawiać sobei przyjemności! to podstawowy błąd w dietach.. wszystko jest dozwolone tylko trzeba pomyśleć jak to spalić.. chodzi o bilans,żebyśmy chudły musi być ujemny.. cmok