Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mała wiśniówka, wielki kac...


Nie wiedząc co ze sobą zrobić we wczorajszy, paskudny dzień postanowiłam coś w sobie zmienić i poszłam do fryzjera. 

-Tylko końcówki i troszkę postopniujemy

-Ok końcówki skrócę o 1cm

CIACH!

Nie widząc co fryzjerka manipuluje na tyle mojej głowy wróciłam do domu z włosami o połowę krótszymi...Na początku mnie to nieźle wkurzyło bo o to nie prosiłam, ale wyglądają dosyć fajnie więc już niech sobie będą krótkie i mocno postrzępione, mniej przy nich roboty a i chłodniej w upalne dni.

Za to wczorajszego wieczoru, miotana skrajnymi emocjami odwiedziłam dawno nie widzianą przyjaciółkę, u której gościem była również wiśniówka. Szybko się zmyła, może zbyt szybko i dzisiaj czuję się okropnie. Fizycznie, bo z psychiką jest trochę lepiej. Jednak nie ma to jak się wygadać. 

Często okazuje się, że ktoś ma podobne problemy albo skrajnie inne, o wiele gorsze od tych, które my śmiemy nazywać "problemami" Zresztą zawsze lepiej zasięgnąć rady kogoś, kto patrzy na sprawę z dystansem. 

Coś co nastąpiło po powrocie do domu pamiętam niewyraźnie. Wylałam z siebie taki potok słów w stronę mojego chłopaka w końcu nie udając, że czuję się świetnie i nic mi nie jest, że rzeczywiście poczułam, że czuję się świetnie i nic mi nie jest. Po alkoholu znalazłam przyczynę i rozwiązanie. Okazało się, że jednak miałam trochę do zarzucenia i sobie i jemu. Okazało się też, że i on ten problem widział a nie mówił. Nie będę tu sypać szczegółami bo nie w tym rzecz, chodzi o to jak bardzo mogą nawarstwiać się mini problemy i małe błędy.

Żyłam w idealnym związku a w takim wytrzymać najtrudniej. 

Nie, nie skończył się, mogę nawet powiedzieć, że się pogłębił. Warto rozmawiać i trzeba rozmawiać o tym co nas męczy, dzieli i czego już nie możemy znieść, nawet jeśli są to głupie szczegóły bo zignorowane wracają z taką siłą, że są w stanie wiele przekreślić.

Dziś spróbuję sobie przewartościować pewne rzeczy i ustawić się do pionu. Na razie walczę z kacem, ale jak tylko sobie z nim poradzę idę po jakieś witaminki i wracam na siłownię.

Dziękuję Wam za wsparcie i życzę bezproblemowego dnia ;)) ;*

  • Sunschine

    Sunschine

    18 lipca 2014, 09:46

    Ja też nie, mimo, że tego nie chciałam :D :)) Ale 10cm to już nie przelewki więc gratuluję odwagi!

  • annmolly

    annmolly

    18 lipca 2014, 09:38

    ja ostatnio ścięłam włosy o 10 cm prawie i nie żałuję :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.