I Wigilia nie taka straszna, bo jakoś przetrwałam:-) - bardzo ładnie jadłam (tak jak powinnam), za to I-szy Dzień Świąt porażka:-( .... nie wytrzymałam....skusiłam się na słodkie i to kilka razy:-(((. Jutro stanowczo muszę ztrzymać ten "rozpędzony świąteczny pociąg" do słodkiego, by powrócić na odpowiedni tor. A tak już fajnie szło. Kurde!!! Ale jestem na siebie zła.
Ale nie ma co się nad sobą użalać, tylko działać, bo nikt za mnie sadła nie zgubi. Trzeba być twardym!!! Muszę !!!!!!!!!!!!!!! I to zrobię !!!!!!!!!!!
czekooladowa
27 grudnia 2012, 13:45no, moja, z wczoraj.... bebech boli, serducho slabe. jak zawalu nie dostane w ciagu 6 mcy to bedzie cud ;D
czekooladowa
26 grudnia 2012, 08:34nie martw sie, u mnie to samo;)
stokrotka34
26 grudnia 2012, 01:23Jednodniowa "zmiana kursu" z trzymania dietki jeszcze nic złego nie oznacza, byleby jutro wrócić na odpowiednią, znajomą nam już drogę, więc włączamy dietowego GPS'a i do dzieła !!!, bo nasza wymarzona waga czeka:-) Głowa do góry, pierś do przodu i pewnym krokiem z bojowym nastawieniem przed siebie!!! :-) HEJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Klaudia121444
25 grudnia 2012, 23:50to podobnie jak ja wigilia ujdzie ale dziś ...jej
bernio
25 grudnia 2012, 23:45U mnie to samo!
monika20monika
25 grudnia 2012, 23:32Miałam podobnie co prawda nie słodkim tak zawaliłam , ale wczoraj 1450 kcal a dzisiaj 2200 ... ale dziś był alkohol- trzymaj się :)
Beata19699
25 grudnia 2012, 23:31Uda sie uda po powrocie do codziennych zajęć :) powodzenia!