mam swój pasek...oby tylko w weekend go zachowac albo zmniejszyc jeszcze :) dzis 81,2, zostało mi 200 g z poprzedniego szaleństwa weekendowego :)
dzis wolne ale mam rece pełne roboty, jestem po sniadanku, troche poszperałam w kompie i zaraz do roboty i robie sobie pyszny obiadek ( ryba w sosie smietankowym ,ryż i brokuły paczka mrożonych i warzywa na patelnie ) powinno mi do piatku starczyc..jak nie mam nic ciepłego na obiad to wieczorem robie straszne głupoty..a tak to jakos wytrzymuje choc przyznam ze wczoraj myślałam ze szału dostane...tak za mną coś chodziło ale skonczyło sie na jogurcie
9.00 kawa pażona ,mała activia naturalna i musli orzechowe
10.30 kawa duża z pianką i pawełek :)
14.00 1/3 torebki ryżu ,filet pieczony w sosie i dużo warzyw, herbatka zielona
18.00 jabłko, 2 garści paluszków :( i herbatka zielona
21.30 jabłko
woda -ok 1,5 l
aktywność - :(
p.s. jest prawie 22.00 a ja nie potrfie myslec o niczym innym jak o jedzeniu..ratunku...mimo ze czuje sie jak balon po tych paluszkach :(
dytkosia
19 października 2011, 13:53nie no znów Pawełek, spróbuj zamienić to na jakieś suszone owoce