...teraz moje mini przemyślenia po 3 dniach diety 8-godzinnej...
czyli MÓJ EKSPERYMENT...
1. opóźnienie śniadania nie sprawiało mi problemu - herbatka Yerba Mate stłumiła głód - nic nie czułam..
2. jedzenie przez wyznaczone 8h - hmmm czułam się objedzona i wzdęta - jadłam niby normalnie, ale w krótszym czasie mogłam to zjeść ... śpieszyłam się czasem, by zdążyć coś jeszcze zjeść przed godz 17, bo potem to tylko herbata i woda
3. z uwagi, że twierdzono, że można zjadać prawie co się chce w czasie tych 8h - wchłonęłam trochę (nawet więcej niż trochę) pistacji
4. na koniec dnia nie miałam zbytnio energii i było mi nawet chwilami trochę mdło - z uwagi na długi okres nie jedzenia przed snem (problem pojawiał się ok 22-23 - kiedy jeszcze nie chodzę spać, ale idę z psem na wieczorny spacer)
5. co do spadku wagi to spadek jest tylko o 0,2kg - niby tylko, ale myśląc o tym co wchłonęłam w święta i we worek (kinder schoko bons rules )
...myślę, że obstawię jedzenie kolacji jednak ok.18-19, 5 porcji rozłożone w czasie...
hmm..nie żałuję eksperymentu, bo zmotywowałam się do dalszej pracy...
za tydzień 61 - mój cel
.............................................................................................
f*** it"s snowing again
I can't believe my own eyes
blakin
5 kwietnia 2013, 10:02No to pięknie! Grunt żeby przemyślenia były konstruktywne!
dariak1987
5 kwietnia 2013, 09:47schoko bonsy - my love, haha *-*
blanka1002
5 kwietnia 2013, 09:41ja też stosowałam tą dietę 8godzinną śniadanie jadłam o 10 a ostatni posiłek przed 18 i były efekty;) ja głód zabijam szklanką soku grejpfrutowego i to pomaga;) powodzenia;**