muszę się przyznać do czegoś - może będzie mi wtedy lżej na... żołądku...
....wczoraj dostałam od taty tort, który przywiózł z zagranicy (kupił 2, bo mieli mieć gości, ale oni nie przyjadą... żeby się nie zmarnował podarował go nam) ...hmmm tort cudo w smaku i w wyglądzie (albo nie, bo z pełnym brzuchem, po zjedzeniu części tego tortu - to już ślinka nie cieknie) ..no, więc "truszkę" go pochłonęłam na I i II śniadanie... i się zasłodziłam i objadłam ..
a teraz postanowienie poprawy - choćbym miała go wyrzucić już go nie tknę - I promise
na swoją obronę mam to, że pozostała dieta na dzisiaj to trochę ponad 500 kcal (warzywa, ryba, sos jogurtowy)
...hmmm po zjedzeniu tortu - dla zdrowia wsunęłam świeżą marchewkę .... i wiecie co?
tort już nie smakuje tak super - no może kilka pierwszych kęsów - ale człowiek się jakoś przestawia psychicznie i czuję się lepiej po zjedzeniu marchewki (serio )
...myślę, że czasami trzeba odskoczni od diety, by uświadomić sobie, że zmieniło się nastawienie do jedzenia - jakości, smaku, wartościach odżywczych, kalorii...
AnnaAleksandra
29 marca 2013, 15:34Też czasem czuję, że słodycze wcale mi nie są do szczęścia potrzebne :)