Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czarne chmury nadciągnęły nad dolinę Muminków....


Wczoraj zgodnie z planem poszłam na zajęcia fitness. W sumie 1,5 h naprawdę niezłego wycisku umordowana wyszłam jak mysz.

Mój mąż nazywany prze ze mnie pieszczotliwie Muminkiem musiał zostać w pracy na całą noc, w związku z czym zaprosiłam siostrę na nocne pogaduchy. Tak paplałyśmy do pierwszej nad ranem. Nie była to najprzyjemniejsza rozmowa, bo moja siostra ma takiego pecha, przyciąga do siebie skończonych kretynów. Ja nie wiem czy ona miała normalnego faceta , no mówię wam ! Pech za pechem ! Szkoda mi jej strasznie i smutno mi dziś tak cholernie, przez to właśnie.


Nie czuje się upoważniona że w sieci upubliczniać prywatne sprawy mojej siostry więc wybaczcie że was nie wtajemniczę. Natomiast za nim nasza  rozmowa zeszła na tak poważne tory, wygłupiałyśmy się i gadałyśmy o pierdołach. I o tym już wspomnąć mogę.


Odsłaniam koszulkę, pokazuje jej ( siostrze) brzuch i mówię i co widać rozniecę? 2,5 kg już schudłam, widać ? widać co ?


Moja Siostra ( jak to ona z grubej rury) ; nie mam pojęcia o jakich 2,5 kg mówisz !

JA; no nie masz pojęcia o jakich kilogramach mówię, bo ich już nie ma, zniknęły, zabiłam je !

MS; bardzo ciekawe skąd zniknęły, bo jakoś różnicy nie widzę.

JA: no jak nie widzisz?, na brzuchu nie widzisz,?  a ja widzę !

MS: no to przynajmniej ty widzisz, ciesz się, gorzej jak byś nawet ty jej nie widziała.

JA:

No małpa z niej straszna, ale szczera, a ja to sobie u bliskich ludzi bardzo cenię. A nie głupie słodzenie które tylko zagina rzeczywistość, zupełnie niepotrzebnie.


I tak sobie gadamy dalej i mówię do niej, wiesz co : te moje kilogramy to przez te obiadki i kolacyjki z Muminkiem. Siedzimy, gadamy, jemy,  pijemy wino jest wesoło i miło i tak od 10 lat. No to raczej ciężko nie przytyć ( no chyba że jest się moim Muminkiem (1,88 cm/82 kg) ).

A siostra moja na to : ...widzisz u mnie jest właśnie odwrotnie , my rzadko razem jemy. Mi jedzenie nie kojarzy się z miłymi chwilami, wręcz przeciwnie ja jem kiedy jest mi smutno. Kiedy jestem samotna zjadam torbę żelek, kiedy nie chce mi się żyć idę sam do knajpy i zamawiam coś pysznego czego sama nie potrafiłabym ugotować...


Ta rozmowa skutecznie uświadomiła mi że zawsze znajdziemy sobie powód żeby się na wpierniczać, kompletnie nie pojmuje dlaczego jedzenie odgrywa tak wielką rolę w naszym życiu, w życiu moim i mojej siostry i jak to możliwie że mamy dwa tak skrajne podejścia do tego tematu choć na co dzień jesteśmy do siebie bardzo podobne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.