A po 2 waga: 57,8. A to znaczy, że mogę jutro ważyć tyle samo ile dziś rano, albo...
Albo mniej :P Bo kiedyś wieczorem ważyłam 57,8 i schudłam do rana do 56,9 :D
Więc zobaczymy.
W każdym razie:
WYTRZYMAM TĄ PIERWSZĄ CHWILĘ ZAWODU!
JUTRO BĘDZIE LEPIEJ :)
Papa :)
PS Wypiłam teraz, na wieczór, ze 3 szklanki wody - pewnie robi swoje :P
Julia551
24 stycznia 2013, 20:26Niby mam prawidłowe bmi,ale nadal dużo ważę.Chodzi o to,że i tak mam sporo tłuszczu itd...Wyglądam na więcej niżeli ważę...Wiem,że i tak będę musiała iść do tego psychologa,ale na razie unikam go szerokim łukiem bo się po prostu boję...Moja psychika jest na wyczerpaniu i sobie nie daję radę...Co do moich rodziców to mam do nich okropny żal,że nie spróbowali zmienić moich nawyków żywieniowych już gdy byłam mała...nie musiałabym przez to tak cierpieć...no,ale było jak było...Gdybym sama nie zmądrzała to nie chcę wiedzieć co by było w tym momencie i jaką szczytową wagę bym osiągnęła...Dzięki ci za wsparcie;*Trzymam kciuki za twoje sukcesy:**
TwojaLota
24 stycznia 2013, 19:54Masz w zupełności rację ;) dziękuje za wpis u mnie, nie śpieszy mi się więc pewnie tak jak piszesz pójdę swoim rytmem ;) Też mam miłe wspomnienie co do dukana, dużo mi to pomogło na początku pozwoliło się pozbierać ;) Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)
neees
24 stycznia 2013, 12:52haha widzę, że nie jestem sama z tym zadowoleniem:D musimy jakoś to przetrzymać.
white.swan
23 stycznia 2013, 23:15ja też dopiero zaczynam. Jutro przede mną drugi dzień. Powodzenia:)