Jak w tytule. Słabo mi idzie z dieta. Nie trzymam sie jej prawie w ogole. Ostatnio mam dosyć stersujące dni - zaliczenia, kolokwia, zerówki.. No masakra. Jeszcze byłam na drinku ze znajomymi. Skończyło sie na zbyt dużej ilosci i chociaz nie mialam kaca to apetyt jak nigdy. Zjadlam tyle że aż mi sie wstyd zrobiło jak o tym pomyślałam. Jedyny plus to to że jakoś nie omijam ćwiczen. Ale przeraźliwie boję się wejść na wagę.
Uff. Noo. Jako że sumienie mnie gryzie to napisałam sobie ładny plan ćwiczeniowo - dietowy na 7 dni. I zrobie dosłownie wszystko żeby sie go trzymać bo zaczynam siebie nie lubic za to oszukiwanie na diecie. Jedyne co osiągnełam to to że zaczełam pić więcej wody. Tak minium litr wypije poza herbata/kawa do posiłku. Także chociaz w czymś jest postęp.
Naprawde sie na sobie zawiodłam.
Krasnalia
13 grudnia 2014, 18:16Zamknij tamten rozdział, było minęło, i walcz dalej :) ważne,żeby się nie poddawać :) trzymam za Ciebie kciuki :)
Magiczna_Niewiasta
10 grudnia 2014, 15:58Nie bój się wagi, w końcu Cie nie ugryzie (chociaż mnie kiedyś ugryzła jak byłam mała, palec mi rozwaliła bo była pęknięta, ale mniejsza), jak już staniesz to będziesz miała jasny obraz, ja ostatnio też miałam wrażenie, że waga mi wzrosła, z sercem w gardle stanęłam na wagę, a waga stała jak zaklęta, więc nie ma co się bać. :)
Festuca21
10 grudnia 2014, 15:09Nie martw się, u mnie też dzisiaj nie było zbyt dobrze, bo wpadło trochę słodyczy, ale nie poddaję się ;) Walczymy dalej Kochana ! Powodzenia
noir9
10 grudnia 2014, 13:36nie bądź dla siebie zbyt surowa, grunt to wyciągnąć wnioski i iść dalej :)
HealthyMonique
10 grudnia 2014, 13:27Nie ma co się poddawać, dobrze, że ułożyłaś sobie plan! Trzymam kciuki :D