Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Deszcz


Witajcie :)

Nie wiem jak u Was ale u mnie ciągle pada. Z przelotami oczywiście ale bez parasola ani rusz.. Jak byłam biegać - wyszłam gdzieś po 16, i wróciłam około 17 to było już ciemno jak w nocy. W samym środku nocy. Spać mi się strasznie przez to chce. Najchętniej zapadłabym w sen zimowy, ot co. :PP

Wczoraj dostałam smsa od CCC że zniżki są, bo mam tą śmieszną kartę. No i pędzę do matki że zakupy! No czas kupić kozaki nowe w końcu. Bo jakoś nie chcę zamarznąć a w przepowiednie że będzie lekka bo sąsiada córki znajomy góral mówił mimo wszystko nie wierzę :P

No i wykorzystując okazję mówię jej że może byśmy i po sklepach pochodziły jak już tam będziemy. A matka się na mnie dziwnie spojrzała. I rzuca tekstami w stylu "jak tak dalej będziesz biegać to się zamęczysz! Cien z Ciebie zostanie. Już masz kozi pysk!!" Serio. Ja zupełnie osłupiała nie powiedziałam nic. Wyszłam z pokoju i tyle. Ale nie do końca wiem o co jej chodzi. Próbuje zrobić z siebie człowieka. Zacząć wyglądać tak jak zawsze chciałam. I przyjdzie Ci ktoś taki, powie że jesteś głupia i masz przestać bo ona patrzeć nie może jak ja się męczę. No chyba nieee. :D Najważniejsze zdanie to moje zdanie i tyle. A jeszcze z moją matką jest taki problem że ona jest drobnej budowy, nigdy nie była gruba, ma szybką przemianę materii itd. Nie musiała się nigdy odchudzać. Nawet po ciąży. No i zupełnie nie rozumie że ktoś tak może. Musi. No nie dociera do niej w kamień. Usłyszłam  że się niezdrowo odżywiam :D Bo jem prawie same warzywa, owoce, no lekkie posiłki. Prawie mięsa nie jem, żadnych fast foodów itd. Do picia do woda. Słodyczy prawie nie tykam. No to się nie zdrowo odżywiam :DD

I że problemy z ciśnieniem to mam na pewno od tego. xD Jak zaczęłam 2 miesiące temu. A z ciśnieniem już rok będzie jak chodzę do lekarza, a mimo tego że dużo ćwiczę to jakoś mi się wyniki nie zmieniły. 

No i żeby utwierdzić się w moim przekonaniu :PP Poszłam do siostry no i ona mi mówi, że mam się nie przejmować. I robić swoje. I ma mała rację. 

Z wyzwania ze schudnięciem do grudnia zrezygnowałam bo moja waga ledwo drgnęła ostatnio. Mierzyć się będę w niedziele także zamelduję co i jak. Ech. Staram się o tym nie myśleć ale trochę mi przykro. 

  • Magiczna_Niewiasta

    Magiczna_Niewiasta

    20 listopada 2014, 18:21

    Z dietą trzeba się zaprzyjaźnić, wtedy we dwie osiągniecie cel :) nie możemy uważać diety za wroga bo wtedy tylko pod górkę..

    • Soleddo

      Soleddo

      20 listopada 2014, 20:47

      No ja ani jej nie lubię ani lubię.. Tak wiesz.. Muszę znaleźć tą najlepszą dla mnie.

  • Krasnalia

    Krasnalia

    20 listopada 2014, 17:11

    U mnie sytuacja odwrotna, wspieramy się z mamą nawzajem, mimo,że jest oddalona ode mnie o 45km. Jest nawet tutaj na vitalii, również walczy z kilogramami. Przykre to jest, jak najbliżsi tak reagują. Powinna Cię wspierać mimo wszystko. Szkoda, ale wiesz przynajmniej ,że masz tutaj wsparcie w vitalijkach :)

    • Soleddo

      Soleddo

      20 listopada 2014, 20:48

      To pewnie dlatego że jesteście od siebie daleko :P Moja jakby była daleko to by też pewnie mnie wspierała. Wtedy wspiera mnie we wszytskim xD A wasze wsparcie i tak nalepsze :*

    • Krasnalia

      Krasnalia

      20 listopada 2014, 22:01

      Całkiem możliwe,że odległość robi swoje :) tak czy siak na vitalii najlepsze wsparcie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.