Kolejny tydzień minął - były lekkie tąpnięcia - zniechęcenie zaczyna brać górę - tyle czasu i nadal zero rezultatu.
Ale skoro przy wszystkim co robię moje motto brzmi "The sky is the limit" więc dlaczego zawsze przy pracy nad sobą jakoś tak szybko ogarnia mnie znurzenie?
Cóż głowa do góry przynajmniej znowu nic nie przybyło - przede mną wizyta teściowej i podjęcie wyzwania żeby mniej jeść nawet jak ktoś jest w domu - wiem że to nie będzie łatwe ale mam pomysł aby jeść bardzo powoli - to nikt nie będzie zwracał uwagi że jem za mało - a tak jak jem zawsze szybko to ciągle mi dokładają :]
To do następnego pomiaru.