hmm,
Czemu tak łatwo było przytyć? Dlaczego już przy pierwszych symptomach człowiek nie zareagował tylko dopiero jak stuknęło powyżej setki? Cóż skoro należy się do tej grupy osób, teraz trzeba cierpieć :/
Jak się okazuje odchudzanie nie jest wcale taką łatwą sprawą - najgorzej jest mi wytrzymać na diecie kiedy trzeba mężowi gotować pełnowartościowe posiłki. Skoro tak to postanowiłam, że zrzucę wagę poprzez regularne przynajmniej 1h ćwiczenia dziennie. Budzik nastawiony na 21 godzinę i porzucam wszystko co właśnie robię i idę ćwiczyć.
W ostatnim tygodniu nastąpiło załamanie bo waga wciąż rośnie ze 105 kg z początku wakacji już skoczyła na 111,6kg. W weekend przyszło jednak wybawienie w postaci ubytku dwóch centymetrów z bioder i dwóch centymetrów z uda. Radości było co nie miara :D
Pytanie tylko jak długo wytrzymają moje kolana przy takim codziennym wysiłku. Już odczuwam niewielki dyskomfort. Ale postanowiłam tak łatwo się nie poddać - może zmniejszę intensywność ćwiczeń, ale na pewno nie zaniecham tego godzinnego ruchu - samopoczucie i nastrój są na prawdę zdecydowanie lepsze kiedy się ćwiczy.
A więc do dzieła i do następnego pomiaru w sobotę.