Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
U mnie ciągle pada.


Mam wrażenie, że przespałam lato i obudziłam się jesienią. Okropna jest ta pogoda, ciągle pada już wytrzymać tego nie idzie. Jeszcze do tego wszystkiego boli mnie jajnik jak zresztą co miesiąc :(. Pojeździłam sobie trochę na rowerku wczoraj i dzisiaj ale i tak nie poprawiło mi to humoru. Od 2 tygodni nic nie schudłam bo nie mam siły być ciągle na diecie. Dzisiaj słyszałam, że dieta nie polega na tym żeby stosować ją jakiś czas ale żeby trzymać się jej przez całe życie. :(  Takie życie to chyba musi być straszna katorga ciągle uważać na to co się je.  Straszne. Chyba lepiej - prościej jest zaakceptować siebie takim jakim się jest. Może też to wszystko było by prostrze gdyby mnie ktoś w domu wspierał, a nie  tylko dołował, że po co się  odchudzać jak i tak nie schudnę albo że i tak przytyję. Nie mam tyle siły udowodnić im że dałabym rade. Chcialabym spotkać chłopaka, który by mnie taką jaka jestem teraz zaakceptował, ale też żeby mnie wspierał, motywował chociażby do ćwiczeń albo żeby ćwiczył ze mną - mogłobybyć przyjemnie :). Nie chciałabym mieć nigdy chłopaka który kochałby mnie tylko wtedy jak będę miała 10 czy 15 kg mniej. Czy kobiety z nadwagą, rozstępami nie maja szansz u facetów? Czy trzeba mieć BMI w normie żeby być kochaną, pożądaną? Czy trzeba wyglądać jak XS-ka żeby facet nie wstydził się przedstawić swoją dziwczynę kolegom? Mam prawie 24 lata, moje koleżanki powyjeźdzały z Czerska albo powychodziły za mąż, mają dzieci, a ja ciągle sama, najgorsze są weekendy wolne od pracy, teraz to mam chociaż rower to jadę sobie gdzieś przed siebie, czasmi wezmą mnie rodzice nad jeziorko do naszego domku, ale się wstydzę w tym wieku z rodzicami nad jezioro czy gdziekolwiek jeździć. Zawsze byłam gruba, w szole podstawowej najgrubsza z całej szkoły i jeszcze do tego musiałam to znaczy powinnam nosić okulary, ale zaczełam dopiero w 8 klasie. Dużo osób dawało mi do zrozumienia że jestem "inna", nawet panie w sklepie nie byłe miłe czasami mówiły, że takich rozmiarów nie produkują. Miałam mało znajomych i tak zostało do dziś. Najlepiej czuję się w pracy, bo tam nie czuję swojej samotności, nie odczuwam tego że jestem gruba ponieważ są i grubsze. Najbardziej przeszkadza mi moja otyłość wtedy kiedy chcę sobie coś kupić do ubrania, wstydzę się chodzić po sklepach w tym naszym małym miasteczku w  których widze przeważnie wszystko made in china w rozmiarach XS- to jest straszne. Jeansów to sobie już dobre pare lat nie kupiłam w sklepie tylko w lumpeksie bo tam mają duże rozmiary i nawet trafią si,ę firmówki. Chyba naprawdę dopadła mnie depresja, że się tak rozpisałam, wyżaliłam.
  • donik

    donik

    5 czerwca 2009, 21:39

    ...bardzo dobrze, że piszesz, zawsze potem jest jakoś lżej na duszy :) Ja mam ten sam problem z ciuchami. Ale to już długo nie potrwa, prawda? Do wakacji powinnyśmy być już pięć kilo lżejsze:) Co Ty na to? Może będziemy się pilnować nawzajem? :D Bo samemu ciężko... A jedzenie zaczęłam kupować jakby inaczej, dłużej stoję przy półce z warzywami, półce ze zdrową żywnością, nawet mnie to bawi:) I wcale się nie katuję dietą, możesz z resztą o tym poczytać u mnie:) Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam mocno kciuki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.