Czy Wy również macie takie dni (lub też potrzebę takich dni), że musicie "sięgnąć dna", aby móc się od niego odbić?
Ja właśnie dziś mam taki dzień. Właściwie od kilku tygodni sobota jest takim moim ciężkim dniem - pod względem jedzenia oczywiście. Najgorszy jest podwieczorek, bo o ile do obiadu trzymam swój plan, to w momencie podwieczorku pojawia się u mnie "syndrom weekendu" i... zaczyna się istne obżarstwo...
Nie za bardzo wiem, co z tym zrobić i jak sobie poradzić z tym weekendem.
"Plusem" jest to, że mój żołądek, dzięki zmianie stylu życia i żywienia, chyba nieco się skurczył, więc zwyczajnie nie potrafię zmieścić tego wszystkiego, co niegdyś ;). Ale przecież nie o to w tym chodzi. Chcę się pozbyć tego złego nawyku.
Macie jakieś rady?
Pozdrawiam i ściskam Was mocno i serdecznie. Obiecuję, że już niedługo pojawiać się będą ponownie fotki :).
pokahontass
17 grudnia 2012, 22:08może zrezygnuj z podwieczorku... powodzenia życzę ;) :*
justynaaa00
8 marca 2012, 14:27Zawsze po tym mogę poćwiczyć albo poskakać do muzyki, trochę tam się wtedy spali ;)
justynaaa00
8 marca 2012, 14:27Również mam takie dni, szczególnie przed @. Staram się wtedy z jednej strony zaspokoić potrzebę zjedzenia czegoś niezdrowego tylko po prostu w mniejszej ilości.
SLIM2BE
5 marca 2012, 20:37mysle, ze czesto takie napady pojawiaja sie gdy za malo jemy...
vovavoom
4 marca 2012, 08:23również jem z przyzwyczajenia pomimo , że wcale nie jestem głodna.
geenTea
3 marca 2012, 21:53Nie potrafię Ci nic doradzić bo mam tak na codzien:/ najchętniej obiad podwieczorek i kolację zjadłabym naraz... ratuje sie wtedy wodą mineralną która zapycha mi żołądek:)