Zaczynam już się trochę wkurzać.
Po części na pewno to wina @ który dzisiaj sie skończył ale kurcze.
Waga już mi się zbliżyła do 62 kg a mam wrażenie, że dalej są boczki i że to wszystko jakoś tak dziwnie mi spada, i takie to wszystko miękkie.
Nie wiem. Mam chyba jakiś dołek.
Jem raczej tak jak trzeba.
Warzywa,owoce, ryby, chude mięso, nabiał, pełnoziarniste produkty.
Mimo tego spadku kilogramów wydaje mi się że przy obecnej figurze robie sie jakaś taka napompowana.
W sobotę to wesele, miałam do niego jeszcze nad sobą popracować żeby się ujędrnić bardziej a wyszło tak że ciągle gdzieś pędze, wychodze z pracy po czasie, jestem zmęczona. To wszystko jakos mi sie rozjeżdza, czasami nie mam czasu poćwiczyć i źle się z tym czuje.
W czwartek mam zamiar zrobić dzień ważenia i mierzenia (sądze że juz wszystko powinno mi zejść po okresie) ale nie przypuszczam żebym miała jakieś powalające efekty jeśli chodzi o cm bo ostatnio nic się nie zmienia. :(
I ten brzuch ciągle jakiś wzdęty, nie wiem o co chodzi.
.....