Mój dzisiejszy bilans - tragedia... lenistwo mnie opętało. Wymówek ciąg dalszy: a bo byłam po pracy i nie odespałam nocki, a bo mam jeszcze trochę czasu do wieczora, w tym momencie mnie głowa boli... A teraz w łóżku leżę ze zrobionymi 100 brzuszkami i 10 minutami wytrząsania cellulitu... Jak tak ma wyglądać moje wzięcie się za siebie to czarno to widzę. Na szczęście jutro też jest dzień i obiecuję w McDonald kupić tylko kawę i sałatkę, żadnych zestawów, żadnych shake'ów ;) Zdrowe odżywianie czas zacząć ;) Od jutra ;)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Flemeth
7 stycznia 2012, 09:46Za to się poruszałaś... Ja - niestety - hoduję galaretę :) Czekam na przypływ fit-entuzjazmu. Póki co cały mój ruch to klepanie w klawiaturę :/