Już wiem - aktualna moja granica to 95 kg postaram się ją przełamać do końca przyszłego tygodnia.
Treningowo nieźle - dziś rano udało mi się pokonać grawitację i poćwiczyć rano. Odnoszę wrażenie że za mało przykładam się do tych ćwiczeń. Za mało jestem po nich zmęczony - muszę to poprawić. Dziś jeszcze mnie czeka trening z bronią, japoński i przygotowania do klubowego turnieju. Muszę pokompletować medale, statuetki, ogarnąć dokumentację turnieju i pomyśleć kto co miałby robić żeby wszystko zadziałało.
Jedzenie:
Płatki owsiane z rodzynkami i mlekiem
2x kanapka z szynką i pomidorem
6 pierogów z mięsem
kilka garści chipsów
4 x wafelek (na szczęście się skonczyły ;) )
tuńczyk z kuskus
Razem wyszło mi to jakieś 2067 kcal. Wziąłem sobie tydzień darmowego Vitaliusza więc mogłem dostosować procenty do mojego tonażu i wieku. Wychodzi to za wczoraj tak:
Białko 95% Tłuszcz 140% Węglowodany 100%
Wniosek: trzeba zmniejszyć tłuszcze i będzie ok. Wczoraj najwięcej ich było w chipsach, pierogach i wafelkach. Chipsy były okazjonalnie więc myślę że nie szybko się pojawią, pierogi raz na tydzień - może wymyślę coś innego, a wafelki się skończyły więc i pokusy nie będzie. Zobaczymy jak to pójdzie dzisiaj.
wiola7706
31 stycznia 2016, 22:53u mnie wafelki tez się kończą niestety bardzo szybko po tym jak otwieram opakowanie. a potem znów zjawia się kolejne...... mój nałóg
Aziya
28 stycznia 2016, 23:57Z tym kończeniem się zapasów to zdradliwa sprawa. Zawsze ktoś coś do domu przywlecze i trzeba zjeść, żeby nie kusiło :P Trzymam kciuki!
Sheng2
29 stycznia 2016, 07:54eee tam. Troszkę we wpisie oszukałem. Słodycze jako takie mam ale te wafelki się skonczyły :) W zasadzie jestem odporny na słodyczowe pokusy po prostu na te wafelki miałem olbrzymią ochotę :)