Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem
22 lipca 2009
po urlopie w Zakopanym i nad piękną Soliną. Było przyjemnie, ale dość kalorycznie. Pizza, pierogi, placki z gulaszem i piwo. Z tego pojawiły się przepiękne boczki. No cóż byłam tak blisko celu. Było 77 kg. a teraz...? jak ja to robiłam wtedy? skąd tyle siły było i chęci? Teraz wiem, że muszę, bo nie mieszczę się w spodnie i nie tylko. Kurde a myślałam, ba prawie byłam pewna, że na te wakacje będę miała moje upragnione 70. No coż może za rok? Tak czy siak już nie umiem bez Was yć, czy chudnę czy nie i tak tu muszę zaglądać.