w koncu wystarczy nie jesc.
a co to jest jedzenie? pokusa, przyjemnosc, czynnosc zastepcza.
ale przeciez od tego jestem JA, zeby to kontrolowac.
to troche jak z paleniem.
okazalo sie, ze nie ma w tym nic wartosciowego.
jesli jedzenie to witaminy, bialka, weglowodany (te lepsze, bo zlozone), tluszcze (roslinne, nieutwardzone), to dieta to samo dobre. Duzo, duzo lepsze niz moje standardowe ciasteczko-torcik-kawka latte-piwo-chips.
a zatem czego zalowac?
pozornej przyjemnosci? pomidor tez moze byc przepyszny :) kwestia gustu i przyzwyczajenia. i nastawienia.
wiec co? wiec powinno sie udac.
grypa zoladkowa nie pozwala mi zaczac od jutra, zgodnie z wniesiona oplata, ale jak tylko poczuje sie lepiej, to startuje. moze juz pojutrze? moze od piatku?