Przez ostatnie 2 dni jadłam jakoś dziwnie, przede wszystkim nie byłam głodna... nawet nie chciało mi się liczyć tego w Fitatu bo na pewno byłam poniżej (i to pewnie dość mocno). Tyle dobrego, że faktycznie dzięki temu zakończyłam trzeci tydzień spadkiem. Jestem teraz w sportowych getrach i w zwykłej koszulce i mąż zauważył że dobrze wyglądam
Dzisiaj miałam dobry dzień dietkowo, więc wklejam tabelkę tego co zjadłam. Dalej czytam pamiętniki innych dziewczyn, daje mi to motywację.
Zauważyłam że mam lepszą formę. Robiłam dzisiaj ten trening pilates i pamiętam, że jak go robiłam pierwszy raz ze 2 tygodnie temu, to myślałam, że mi ręce odpadną przy części z pompkami. A teraz zrobiłam jak na moje wiecznie słabe ręce naprawdę satysfakcjonujące pompki a rozgrzewkę zaliczyłam wręcz z ciężarkami żeby lepiej rozciągnąć plecy.
MalaKicia
28 lipca 2017, 10:53Gratuluję spadku z poprzedniego wpisu :) wiesz wydaje mi się, że organizm sam potrafi powiedzieć ile potrzebuje i jeśli nawet masz dni, w których jesz mniej, to tak po prostu ma być. Podoba mi się jak masz rozłożone posiłki, tak książkowo normalnie :)
Shahrazad
28 lipca 2017, 13:27Haha szczerze mówiąc, zaczynam od śniadania na które mam ochotę albo na które się zainspiruję z przepisu Vitalii, potem pytam męża co chce na obiad (on niestety z tych nieuznających zdrowego jedzenia i zdrowych zamienników), a reszta to już uzupełnianie makroskładników :p Widzę że masz umysł ścisły, to pewnie lubisz takie puzzle ;)
MalaKicia
28 lipca 2017, 13:30ojj lubię. Obliczenia, szukanie trendów to coś co mi się w tym całym odchudzaniu najbardziej podoba:)