Jak wrócę z pracy dodam zdjęcia ze swojego jedzonka wczorajszego, a napiszę co się działo, bo zapomnę xD
Przede wszystkim weekendy mi nie służą jeśli chodzi o odżywianie. W tygodniu zawsze chodzę do pracy na 8 do 16. Rano robię ogromną reklamówę żarełka i poginam do pracy. O 8 jem o 11 o 14 a później już w domu. I wszystko jest ok. A jak jest weekend, to śpię do 11 czy 12 xD by odespać cały tydzień i wszystko się jakoś dziwnie układa. Wczoraj zjadłam raptem aktivię, naleśniki pełnoziarniste z szyną białą, chudą bez wędzenia i serem odtłuszczonym, smoothie które było niewypałem ! nie polecam mieszać arbuza z bananem bo to jest porażka. Zjadłam jojo i myślę że coś jeszcze na pewno, ale ciężko mi przypomnieć. Taka to niedziela. Poćwiczyłam sobie oczywiście też, 98 min, moje wszystkie tradycyjne ćwiczenia oprócz całego ciała z mel b przez zakwasy na plecach xD No i moi drodzy spodenki w które ledwo chodziłam dziś spadały mi z tyłka w drodze do pracy :):) Jest już tak ogromna różnica przed tym co było, że już chyba nigdy nie przestane :):) Jak się odważę, to może wrzucę jakieś zdjęcia przed i po xD
xoxo Shaho
Wontzki
29 lipca 2014, 22:13Znam ten ból :( wyjście gdzieś na miasto wieczorem w sobotę powoduje agresywny spadek zawartości portfela przy zwiększeniu ilości skonsumowanego śmiecia :(