dziewczyny jesteście cudowne, bardzo wam dziękuję za wsparcie!
wiem, że bez was nie dałabym rady
weekend był mocno nieciekawy - obżerałam się, piłam wino,
miałam kaca, bolał mnie żołądek, a w międzyczasie zastanawiałam się
jak można cieszyć się życiem, skoro człowiek i tak umrze?
ba! najlepsze jest to, że nawet nie wie kiedy to będzie...
najs!
w ubiegły czwartek umarła ania gimlewicz, autorka bloga, który w niedawnym,
bardzo niefajnym okresie mojego życia, mocno mi pomógł
u nas wszystko ok, u nich nie
dlatego też moje weekendowe obżeranie trochę było ze smutku,
trochę dlatego, że ja jeszcze mam z kim sie obżerać...
i tym samym zrozumiałam po raz kolejny, że dla mnie każdy powód jest do tego dobry
- i radość i smutek
dziś staram się trochę odciążyć mój nadal bolący żołądek,
stosuję zatem miotełkowanie owsiankowe
orbitrek też był, trening krótki, ale intensywny
jutro jadę do open finance zorientować sie jak (i czy w ogóle) atrakcyjnym klientem jestem dla branży bankowej
może się przecież okazać, że nasz dom powstanie jedynie na papierze...
kasiulek36
18 października 2011, 19:31Weekend trzeba odrobić nie ma co :) Ale za to jaki miły był (z tego co czytam). :D Obrazek jest genialny i taki prawdziwy....
caiyah
18 października 2011, 13:08Chociaż nie czytałam Ani- znalazłam o niej artykuł i łezka mi się zakręciła w oku... Myślę jednak, że żadna śmierć- nie jest na darmo a w szczególności jej, jest dla nas żyjących nauką i przypomnieniem jak żyć.
milenos
18 października 2011, 12:11bardzo optymistyczny obrazek na sam koniec wpisu. a jaki trafny!! faktycznie tak jest. najlepsze jest za darmo. a my chyba nie do konca doceniamy to. no ale kto potrafi doceniac jak COS ma. mało kto. dopiero jak zabraknie tej milosci, ciepla, tulenia, dopiero wtedy zaczynamy doceniać. jenyyy, ja też nie moge sie zebrac. co za pieprz**e koło. masakra.
zoneczka2007
18 października 2011, 09:21Fajny obrazek. Ludzie nie doceniają takich błachych rzeczy dopóki im ich nie zabrakanie.Powodzenia w banku
izabelka1976
18 października 2011, 09:19też czytałam Andzię i też bardzo przeżyłam jej śmierć. Wciąż to we mnie siedzi. Do dupy to wszystko. Według mnie w życiu wciaż powtarza sie ta sama zasada: "Złego licho nie weźmie". Dobrze, ze wracasz już do równowagi żywieniowo-ruchowej :D
aaMonia
18 października 2011, 02:07Przemyslenia ciezkiej wagi, czasami trzeba sie zatrzymac i zastanowic nad soba. Ja czesto mysle o tym jak wiele mam i nie mowie tu o kilogramach ;-) tak jak ty ciesze sie ze mam kogos dla kogo warto zyc. Pozdrawiam