sprawa wygląda tak:
w tygodniu jestem grzeczna i chudnę, a w weekend pięknie nadrabiam wszystko...
gdybym się opamiętała, mogłabym chudnąć w tempie 1.5-2 kg tygodniowo
do wakacji spokojnie schudłabym do 85 kg
próbowałam już tyle razy, że nie wierzę, że to się może udać
ale co mi szkodzi spróbować?
więc od wczoraj znowu próbuję
kupiłam nowego wiedźmina, więc sprawa może być chwilowo ułatwiona :)
zjadłam dziś:
- kromkę żytnią z pastą pieczarkową
- pieczonego kurczaka, ziemniaki, kapustę kiszoną
- 2 kromki żytnie: z szynką i domowym drobiowym pasztetem, pomidor,
kawa zbożowa z mlekiem
w sumie 1050 kalorii
cały czas nie mogę się zmusić do ćwiczeń :(
sabedoria09
25 maja 2011, 18:55jak ciężko zacząc ćwiczyć....ja pierwszy miesiac rewelka puźniej odechciało mi sie...teraz zas musze sie zmusić....pozdrawiam i 3mam kciuki.