ostatnio byliśmy u znajomych...
niby fajnie było itd.
ale ja cały czas myślałam o tym, że wolałabym być w domu
- poprzytulać się na kanapie z panem i władcą, obejrzeć jakiś program o zwierzętach na animal planet albo kreskówki na cartoon network, zakopać sie pod kocem z książką...
ponoć człowiek to istota społeczna, stadna...
ja chyba jestem wyjątkiem
niby fajnie było itd.
ale ja cały czas myślałam o tym, że wolałabym być w domu
- poprzytulać się na kanapie z panem i władcą, obejrzeć jakiś program o zwierzętach na animal planet albo kreskówki na cartoon network, zakopać sie pod kocem z książką...
ponoć człowiek to istota społeczna, stadna...
ja chyba jestem wyjątkiem
albo po prostu wystarcza mi mikrostado
liczące samca homo sapiens sztuk raz, canis lupus sztuk raz i felis catus sztuk raz
mrowaa
30 sierpnia 2010, 20:07Moje małe domowe zoo:)))) Mops i Luśka wystarczają w zupełności:))
milenos
30 sierpnia 2010, 15:33to może trzeba zacząć diete...?
gzemela
30 sierpnia 2010, 12:18ja też często tak mam. Imprezy po prostu mnie męczą. Nie lubię głośnej muzyki, głośnych rozmów i nie cierpię tańców.
kfiatosheq
30 sierpnia 2010, 09:26Ja za takie przytulanie oddałabym wszystkich znajomych :P zwłaszcza w taką pogodę jak dzisiaj ... nie jesteś wyjątkiem - każdy potrzebuje prywatności ...
milenos
30 sierpnia 2010, 09:25no bez przesady :) każdy musi kiedyś dorosnąć. a wg mnie to właśnie jeden z objawów. Ja tez kiedyś latałabym jak głupia a teraz coraz częściej wolę posiedzieć sam na sam w domu. a może tylko to taka moja teoria. ale chyba dobrze,ze kochasz swoj dom i dobrze sie w nim czujesz. Bo ze znajomymi to jest roznie. Trzeba tez umiec byc samemu ze sobą. :) albo z połowką :) hmmmm, no a jak dieta??
izabelka1976
30 sierpnia 2010, 08:38nie dręcz się. Nie jesteś sama. Ja też najbadziej lubię kocyk (oczywiście nie latem), dobrą książkę i ciepło domowego ogniska: najlepiej wysprzątanego, bo inaczej nie mogę się skupić na tym co w książce ;o) Lubię gdy obok mam swojego M. i Julkę, z którą tak cicho, błogo i spokojnie to już nie jest. Ale wiadomo jak to dzieci. I też mam takie myśli, ze chyba dziwaczeję, bo cieszę się kiedy mogę pobyć w domu zamiast bywac u znajomych.... Kilkoro już sie ode mnie odsunęło (wcale sie nie dziwię!) a swoim rodzinnym mieście zostałam okrzyknięta "nierodzinną" bo nie odwiedzam już żadnych ciotek i wujków! Buziaki!