No nie wiem właśnie, to może być przejściowe, ale po weselichu waga wykazała pona kilo mniej, po prostu szok, a jadłam nawet lody i w sumie sporo, aczkolwiek np całej porcji obiadowej nie zmogłam. No i piłam nie dośc, że wino, to drinki i to z normalną colą.
ALE przetańczyłam dosłownie cała noc, tak mniej więcej od 20 do 5 rano z niewielkimi jedynie przerwami na wizytę w toalecie, pogadanie itp. Wszystko mnie boli, ale fakt, wybawiłam się jak nigdy. A zaczynało się dość nudno i nieciekawie. Jak to czlowiek nigdy nic nie wie.
Nie wiem, co prawda, co będzie jutro, bo jednak trochę tej coli jeszcze dzisiaj wypiłam z braku inych płynów, zjadłam sajgonki i surówkę, potem parówki dwie, a dzisiaj wieczorem się piwa napiję na mur beton. A na wagę jutro nie będę, bo na wiochę jadę i nastepne ważenie chyba dopiero w czwartek. Nic to, dzisiaj zgrzeszę, jutro już stawiam samą siebie do pionu.
Trzeba się zbierać, bo jeszcze do sklepu muszę wejść.
protalkaa
29 sierpnia 2010, 16:38Super gratuluje! Terz bym sobie poszla na wesele.. :D