Od rana jestem w dobrym mastroju. Kolejny spadek wagi. Mążteż mniue podbudował, bo powiedział, że już sporo ubyło. Czuję się lżejsza i bardzo mnie to cieszy, taki mały sukces. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
Trochę mam obawy, jutro jadę na urlop i pewnie nie da sie tak do końca upilnować wagi. Ale trudno wypocząć też muszę. Myślę, że jednak będę się starać żeby tego nie zaprzepaścić.
Życzę wszystkim dużo słońca i pogody ducha.
marga37
2 sierpnia 2009, 12:03Ależ Ci zazdroszczę :-) Ja chyba muszę poczekać z urlopem do października. Trzymam kciuki abyś była super zadowolona! Przekuj te urlopowe chwile na swój sukces. Zwiedzaj codziennie okolicę, wyruszaj na spacery, jedz z 5 razy w ciągu dnia (w biurze nie zawsze jest to możliwe, prawda? a tu wystarczy że zapakujesz do torby kilka jabłek i innych owoców i już!), nie rozstawaj się z butelką wody mineralnej a będzie dobrze :-) Nawet jak będziesz na grillu to można zjeść np. kawałek mięsa z kilkoma warzywami a nie kiełbaski z pajdami chleba. Kiedyś myślałam, że picie 2 litrów wody mineralnej to bzdura i w ogóle nierealne. Dwa miesiące temu zaczęłam zmuszać się do picia i psioczyłam na to ile wlezie. Teraz wypijam już całą butlę 1,5 l dziennie niegazowanej STAROPOLANKI (najbardziej mi pasuje i ma wszystko co trzeba), a dodatkowo kawę bez której nie umiem żyć. Czasami gdy jadę gdzieś w plener to piję jeszcze więcej. Doszło do tego, że jeśli nie mam przy sobie butli z wodą to czuję się źle. I zaraz mam wrażenie że robię się ociężała. Miłego dnia! Udanego urlopu !!!!! :-)