Od ostatniego wpisu przytyłam do prawie 73 kg, a teraz schudłam do 70,5. Niestety, schudnięcie jest efektem ubocznym chorowania. Czytaliście kiedyś o zakwaszeniu organizmu? To ja dokładnie takie objawy mam/miałam - okropne pieczenie (zgaga), nudności i bóle brzucha, uczucie balonu w żołądku, osłabienie i zmęczenie. Zaraz dodatkowo załapałam przeziębienie, więc doszły jeszcze inne dolegliwości. Poprawiało mi się po odstawieniu pokarmów zakwaszających - tj. głównie białka (mięsa, serów, mleka), kawy, herbaty i białego pieczywa. Jadłam głownie zupki i chleb razowy z masłem. Co ciekawe wiele rzeczy, których nie mogę jeść mnie wręcz odrzuca - mięso? błeeee..., ciasta? uuubłeee.. Fajny stan
Dodatkowo kupiłam ziółka odkwaszające i proszek zasadowy. Jak poczytacie o zakwaszeniu i o tym, że prawie każdy tradycyjnie się odżywiający jest mniej czy bardziej zakwaszony to pewnie będziecie chcieli coś z tym zrobić - polecam ten proszek zasadowy (w aptekach, ok 20zł, starcza na b.długo), nawet profilaktycznie. B.zdrowe jest też picie wody z cytryną (co ciekawe również inne kwaśne w smaku odkwaszają - np ogórki, kapusta kiszona), kiedyś pewnie mnie to ratowało, zawsze rano piłam, ale odkąd przeczytałam, że nie powinno się zapijać lekarstw sokami z cytrusów to przestałam, a w dzień zapominałam. Dodatkowo złe jedzenie, stres i pewnie stąd tak mnie "ukwasiło"