powoli wracam do normy po wizycie w domu. Tak wygląda moje liczenie kalorii "na oko" czyli bez tablic i bez ważenia tego co jjem.
Dziś:
-2 łyżki płatków owsianych - 80 kcal
-szkalnka mleka 1,5% ---------70
-wasa x1--------------------------60
-150g chleba białego ---------360
-kiełbasa 50 g------------------110
-karkówka 50 g----------------150?
-jabłko-----------------------------60
-sernik ok 70 g-----------------200
+ 100 kcal jakbym się za bardzo gdzieś rąbnęła w liczeniu
Razem: 1500 kcal
Ile zjadłam, tyle zjadłam. Juz samo to ,że liczę znaczy, ze tak całkiem się nie zapuściłam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kicica
9 listopada 2006, 09:18witam... nowa jestem- przyznaję się na wstępie:) ale też liczę (kalorie oczywiście) i ta pomysła jest dobra. Przynajmniej się człowiekowi wydaje, że ma jakąś kontrolę nad swoim żołądkiem:) hehe... widzę że świetnie sobie radzisz, wiec kibicowanie jest Ci chyba niepotrzebne. Chynba tylko takie, mające na celu podtrzymanie Twoich dotychczasowych osiągnięć. Wiara czyni cuda a w połączeniu z "mocnym postanowieniem poprawy" i większą bądź mniejszą (ze wskazaniem na większą) odrobiną wysiłku gwarantuje sukces. Oczywiście moim skromnym zdaniem..:) pozdrawiam i miłego dnia życzę