Kończę malować ikonę. Dziubdziam się z rybkami:
Zabawa polega na tym, że największa z nich ma od pyszczka do ogonka niecały centymetr.
- Kurcze, celuję, celuję i dupa blada! Widzisz, znowu oko na pół pyska!- liżę pędzelek, by czubek był rzeczywiście końcówką jednego włosa. - Zaraz dostanę szału!
- To dobrze - mówi mąż spokojnie.
- Co!? Dobrze?!!!
- Będą szałowe.
***
Kto chce zobaczyć "szałowe" rybki w naturze?
Zapraszam do dominikanów na Służew:
_Pola_
19 czerwca 2015, 20:59Gratuluję talentu i samozaparcia :)) mnie pewnie przy takich drobinach by coś trafiło :P
savelianka
19 czerwca 2015, 17:55ha ha,u ciebie jak zwykle wesoło i intelegentnie:))
Nattina
19 czerwca 2015, 16:11no proszę, wszechstronnie utalentowana :) Słyszałam ze ikony się "pisze", jest jakaś różnica w pisaniu i w malowaniu? Czy to zależy od autora, od typu ikony, jej przeznaczenia?
binga35
19 czerwca 2015, 14:08Aż mi sie nie chce wierzyc,że te rybki takie małe....gratuluje talentu!! chetnie bym zobaczyła na żywo, ale neistety nie jest to mozliwe..szkoda
Ebek79
19 czerwca 2015, 12:34A ja myślałam, że do nas się tak zwracasz "rybeńki":):)
rob35
19 czerwca 2015, 15:08Oczywiście, że do Was :)
SILNAWOLAZNALEZIONA
19 czerwca 2015, 12:33szkoda ze nie zobacze szałowej rybki po przejsciach z pędzelkiem '-) w naturze ...za to widze kazdego dnia w swoim lustrze szałowego walenia tez zapraszam do obejrzenia w naturze ;-)
tutli
19 czerwca 2015, 12:04Śliczne rybeńki- masz talent !:)
dede65
19 czerwca 2015, 10:10a ja nie będę akurat w tym tygodniu w Warszawie a kościół Dominikanów znam,a właściwie nie znam , bo za moich studenckich czasów dopiero się budował a msze odprawiały się w kaplicy klasztornej, ba nawet załapałam się na kolację w refektarzu. Zaczynaliśmy tam zawiązywać duszpasterstwo akademickie razem z o. Marcinem , który niestety po pól roku wyjechał na misje i jakoś tak się wszystko rozmyło... ile to juz lat temu??? ponad 30 ;)))