Koniec marca, a wciąż nie ma oficjalnych zdjęć i filmów ze studniówki. Mama ucznia, odpowiedzialna za tę sprawę, wije się na zebraniu rodziców pod naciskiem pytań, więc w ramach odwracania uwagi opowiada:
- Nasze dzieci zachowywały się na studniówce re-we-la-cyj-nie. Pracownicy hotelu byli zachwyceni, że młodzież tańczyła aż do piątej rano, kulturalnie, bez ekscesów, bez pijaństwa. Podobno jakiś czas przed nimi przyjmowano szkołę, której uczniowie przemycili alkohol na bezczela. Kupili 6 kartonów wódki, opakowali w ozdobny papier, przewiązali wielkimi kokardami i wnieśli na salę jako prezenty dla nauczycieli. Pawie puszczone na tamtej libacji naprawdę nauczyły ochronę czujności.
Nie odezwałam się. Faktycznie młodzież tańczyła do końca. Tylko że pierwszy taniec po polonezie był dopiero o godzinie 23.40, gdy już traciliśmy nadzieję, że impreza w ogóle ruszy. Faktycznie ochrona nauczyła się czujności. Tylko że kiedy niebacznie podkuliłam nogi w czasie rozmowy z moimi ulubieńcami przy ich stoliku, coś w sposób charakterystyczny zagrzechotało pod siedzeniem.
Babcia mojego męża, wychowana u sióstr w Niepokalanowie, miała rację - przy stole należy siadać równiutko, kolanka razem, pięty razem, zachowany kąt prosty miedzy linią ud i linią podudzi. I żadnego zaglądania pod eleganckie długie obrusy i równie długie białe pokrowce na krzesła!
SILNAWOLAZNALEZIONA
9 maja 2015, 22:45konkluzja trafna!
Ebek79
31 marca 2015, 14:38O kurcze, poślizg faktycznie dosyć duży. Zawsze się na takie rzeczy czeka z niecierpliwością.... Chyba? Nie wiem, bo nie mogłam pójść na swoją studniówkę:( Ale z opowiadań i z doświadczeń studniówkowych jako osoba towarzysząca, to zawsze był przemycany alkohol:)
karmeeelowa
31 marca 2015, 02:21Może coś się ze zdjęciami stało, a ona boi się przyznać?
soraka
31 marca 2015, 01:19Niepokalanów moje strony;p niestety panny, które teraz kończą tam się uczyć takie grzeczne nie są;p