Drogi pamiętniczku, zapowiadał się dzień pełen zła i niepokoju, bowiem już od godziny czwartej rano moje ego przewracało się w pościeli, szukając id. Efekt: najpierw na zastępstwie walnęłam 2 jedynki i błyskawicznie się za to znienawidziłam, potem od progu na swojej klasie testowałam działanie drugiej szkolnej zasady dynamiki: "uczeń opierniczony chodzi jak naoliwiony". Kiedy już wysłuchali, że germanista się skarży, że deklaracje ..., że brak na ksero ..., że butów nie zmieniają ..., drzwi klasy otworzyły się i weszły dwie panieneczki: jedna w spódniczce typu "właź bez pytania", druga z fryzurą a la Meduza. Meduza wyrecytowała galaretowato:
- Z okazji Dnia Nauczyciela Rada Rodziców i Samorząd Szkolny życzą wszystkiego najlepszego.
Spódniczka dygnęła i wręczyła mi lekko zmaltretowaną różyczkę wydłubaną z pęczka "20 sztuk=20 zł". Różyczka wyciągnięta była przed chwilą i ... na chwilę, bowiem pęk w cudowny sposób scalił się po lekcji w plastikowej butelce, w pokoju nauczycielskim i tam przez weekend dokona żywota. Trudno bowiem ceregielić się z roślinką, gdy trzeba szkołę zawieźć do kina środkami lokomocji miejskiej i jeszcze odsiedzieć wyrok na "Bitwie Warszawskiej".
Już myślałam, że cały dzień będzie w kolorze bełtu, ale nie! Niespodziewanie, naoliwieni uczniowie otoczyli mnie kółkiem tuż przed seansem, przewodnicząca wygłosiła ciepłe słówko "a propos i ad rem", a wszyscy rzucili się do obłapiania na mysia-pysia, mając gdzieś dobre rady, wpajane im od maleńkości przez szkolnych psychologów od "złego dotyku". (Kurcze, dla takich chwil warto żyć.) Na koniec słodkie łobuzy ze słowami: "Wieczory teraz takie chłodne, więc my coś od serca na rozgrzewkę..." wetknęły mi do ręki wielce charakterystyczną podłużną papierową torebkę, reklamującą przylegający do kina sklep "La Passion du Vin". I przyznam, że wobec ich zadowolonych min nie starczyło mi siły/woli/zasad (niepotrzebne skreślić), by zaprotestować. "Następne oliwienie będzie o stosowności prezentów - przemknęło mi przez myśl - ale ... to już może ... przed Bożym Narodzeniem ..."
Rzeczywiście, wieczory teraz jakieś chłodne ...
katarzynakaka
18 października 2011, 20:40Bycie z tej drugie strony dziennika jest naprawdę fascynujące :)
Maniak22
17 października 2011, 23:11To miłe czuć raz na jakiś czas (chociaż), że inni doceniają nasza pracę i nas jako człowieka. Oraz dobrze widzieć, że dla nauczycieli taka "drobna" oznaka wdzięczności i uznania jest cenna :) Pozdrawiam.
taksara
17 października 2011, 22:12Z nudy weszłam na pierwsza stronę vitalii i zerkam na najbardziej komentowane posty - przeczytałam jeden i już nie mogłam oderwać oczu, będę stałym goście u ciebie po pięknie piszesz.
kopyl007
17 października 2011, 19:29miłe zaskoczenie:) Najwyraźniej cieszysz się sympatią uczniów:))
hefalump83
17 października 2011, 18:32Lepsze lekarstwo na krązenie niż czekoladki na tuczenie ;) Odnośnie czekoladek wizja kilku bombonierek wiśnie w likierze tez nie jest chyba nad wyraz zadowalająca. No chyba, że ma się kilka wesel pod rząd i towaru się pozbywasz :0 Pozdrawiam
misia104
17 października 2011, 14:23super nauczycielka, super klasa, super pamiętnik!!!
tarantula1973
17 października 2011, 13:03super ten Twój (o ile wolno mi tak powiedzieć) pamiętnik. I świetne historie. Pozdrawiam !
Alessia8806
17 października 2011, 11:10Więc jednak dzisiejsza młodzież potrafi docenić swojego nauczyciela:) jestem mile zaskoczona:)
ciociaklocia
17 października 2011, 11:02:)))))
Lela6
17 października 2011, 10:59Czytam Cię i czytam....... I stwierdzam: Jesteś boska :)
Migdal0606
17 października 2011, 06:40nie no klasa super!
KaSia1910
16 października 2011, 23:30lubię tę zasadę dynamiki, czasami stosuję na mężu i zapewniam, że też działa, pozdrawiam serdecznie
sempe
16 października 2011, 22:53no no no... papierowa torebka na rozgrzewke tylko z jednym mi się kojarzy!!:-) na zdrowie Pani Nauczycielko!:-)
luckaaa
16 października 2011, 22:47he, he , he - no wieczory chlodne ;)
chironogamia
16 października 2011, 22:40jak Cię czytam to też jestem gotowa Cię pomisiować ;) a czego uczysz?
issoria
16 października 2011, 21:52No patrz...a ja "tylko" kwiatki dostałam ;) w chłodne wieczory mnie nie rozgrzeją, choć są przecudnej urody ;) czy ja już mówiłam, że uwielbiam tą pracę? ;)
dytkosia
16 października 2011, 21:24mądrze wręczyli poza szkolnymi murami :)
gilda1969
16 października 2011, 20:01A właśnie - kochana PAni Nauczycielko - spóźnione ale bardzo szczere i gorące życzenia, byś nadal oliwiła uczniów z taką pasją i poczuciem humoru przez długie i piękne lata!:)))
Agujan
16 października 2011, 18:53a ja ci tego mysia- pysia zazdroszczę ... ile ich było ? 30? trzydzieści tuleń w jeden dzień BOMBA :) No i gratuluję bycia taką nauczycielka którą chce się "pomisiowac" :)
BigBaba1
16 października 2011, 16:57fajna nauczycielka z ciebie ;-) pozdr