Witajcie!
Jestem caly czas na Vi, ale wpadam tu tylko z doskoku, zeby was poczytac i patrzec co u Was słychac, bo nie mam czasu na wiecej. Jesli chodzi o moja diete, to jak na razie została odlozona na blizej nie okreslona przyszlosc. Najwazniejsze jest to, ze pomimo tego, ze nie pilnuje kalorii i tego co jem, waga stoi na poziomie 53-53,7kg. Takze nie jest zle :). Nawyki wchodza w krew :) i z tego sie mega ciesze. Brakuje mi troszke cwiczen, ale najprawdopodobniej zaczynamu po swietach chodzic znowu na Tae-Boe i Pilates :). Przynajmniej 2 godzinki dla siebie w tym zwariowaniu i zamieszaniu mi sie naleza :).
Z A. w sumie nie wiem co zrobie. Po 6 latach stwierdzam, ze to chyba nie ejst ten z którym chce byc juz do konca. Ja sie chyba wypaliłam, albo zmienily sie moje oczekiwania, a On nie dorosl do tego. W sumie to on jest przed 30, a ja w kwietniu koncze 27 lat i jestesmy w tym samym punkcie co 6 lat temu. Zadnych deklaracji na przyszlosc, planow, caly czas jest jakas wymowka, zeby to wszystko odwlec w czasie. A mi szczerze powiedziawszy to juz sie znudzilo czekanie caly czas na cud, ze sie A. ocknie, ze juz czas. Z reszta juz mi na tym nie zalezy tak jak kidys. Chyba jest cos w tym, ze mozna zwiazek przechodzic. Ja w tym momencie jestem na etapie wyboru swojej drogi, chyba wolalabym byc sama niz meczyc sie do konca zycia. Z reszta o czym ja mowie, skoro On nawet nie mial planow na przyszlosc. Twierdzi, ze ja sie zmieniłam,ze zmienila mnie moja praca. To prawda, zmienilam sie, bo mam wieksze oczekiwania. Potrzebuje ciepla, milosci i szacunku, a szczerze powiedziawszy nic nie dostaje. Moze jestem zimna i wyrachowana teraz, ale dziewczyny ile mozna czekac, ze cos sie zmieni?? Byc moze moja samodzielnosc doprowadzila do takiej sytuacji, ale poprostu tak mnie wychowali rodzice, zebym sobie umiala w zyciu poradzic. Doradzcie mi kochane co ja mam robic?? Jestem w takiej kropce. Z A. nie rozmawiam od tygodnia, poprosilam zeby do mnie nie dzwonil i nie pisal, bo ja potrzebuje nad tym wszystkim sie zastanowic. Potrzebuje pomyslec, czy dalej chce tkwic w zwiazku bez przyszlosci. :(
papiszynka
24 marca 2013, 12:23sama powiedziałaś,że ten związek nie ma przyszłości... więc widzisz, masz już odpowiedź. na pewno jest gdzieś ktoś, kto potrafi się "rozwijać uczuciowo". a skoro jesteś zaradna i samowystarczalna to nie ma sensu się męczyć