Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Gdybym miała basen na podwórku
21 czerwca 2006
to nie wychodziłabym z niego cały dzień.Na dnie chłodziłaby się ,,woda mineralna" , na kołach ratunkowych pływałyby tacki z owocami, w oddali słychać by było śpiew ptaków, pachniałaby świeżo skoszona przez mojego ogrodnika trawa i .....
A tak, nie mam basenu wiec musze siedziec w biurze, na poddaszu w którym za godzine temperatura podskoczy do jakiś 33st, ubrania zaczną się przyklejać do ciała i aż się boje myśleć co będzie o 15. Pozdrawiam wszystkich siedzących w basenie, no i oczywiście tych pracujących.
Myslę, że dzięki pogodzie na którą tak narzekam, wcale nie chce mi się jeść i waga leci w dół - aż pyszczek mi się cieszy.
Pysiamod
21 czerwca 2006, 12:26ach uspokoiłam się trochę, jeśli chodzi o tą prolaktyne, bo już miałam czarne wizje... ale masz rację będę to kontrolować. Ja studia skończyłam w zeszłym roku w kwietniu, studiowałam weterynarię i mieszkałam na biskupinie-cudne miejsce Odra pod nosem, wiekszosc słonecznych dni spędziłam właśnie tam, teraz mi tego brakuje.....bo u nas nie ma rzeki aż tak blisko. Pozdrawiam paaaaaa
nebel
21 czerwca 2006, 09:55pod prysznicem, po pracy, też ma swój urok. ;) A nie właśnie w upał bardzo chce się jeść, trudno mi się odchudzać latem, wolę zdecydowanie zimowe klimaty. ;)Trzymaj się i niech waga leci leci leci w dół. ;)
Pysiamod
21 czerwca 2006, 09:53nic sie nie przejmuj ja też kwitne w spiekocie do 15 - w biurze uffffff, ale sie nie chce. Miałas rację z ta prolaktyną, sprawdziłam wynik z zeszłego roku i max. było 25 jak miałam 28-niby nie dużo podwyższone ,ale zawsze :o/// pozdrawiam paaaa
czarnyyykociak
21 czerwca 2006, 09:41a ja jade szukac jakiejs pracy :D zawsze po pracy mozesz męza wyciągnac do jelcza :D popływac;)