Wszystko jest takie szare i nijakie, a zwłaszcza pogoda. Chciałabym wszystko to, czego aktualnie mi brakuje- pewna siebie spędzać duuuużo czasu na świeżym powietrzu przy idealnej temperaturze z oddanymi przyjaciółmi (i może kimś jeszcze...). Na szczęście nie przez cały czas jest tak mało optymistycznie i to daje mi nadzieję na odzyskanie entuzjazmu, zwłaszcza że ten jest bardzo przydatny przy odchudzaniu.
Mam dość nietypowy problem, a mianowicie- nawet gdy sobie mówię, że np. mogę zjeść lody lub inną niezdrową rzecz, której sobie odmawiałam od tylu miesięcy, to ostatecznie i tak tego nie jem. Czy to dobrze, czy może powinnam się zastanowić i wprowadzić np. cheaty raz w miesiącu? Uważam że póki co to taki stan rzeczy jest przydatny, ale boję się, że może mieć dla mnie niewesołe konsekwecje. Póki co uczyniłam mały kroczek i postanowiłam, że jeśli osiągnę pewną część mojego celu (47) to pozwolę sobie na mały grzeszek.
Nie jestem jednak pewna żadnej decyzji którą podejmuję, bo nie mam kontaktu ani z dietetykiem, ani z psychiatrą (mimo że takie zalecenia otrzymałam od lekarza rodzinnego) i czuję się pozostawiona przez rodziców, którzy albo myślą, że czas leczy rany, albo są zbyt wygodni na zajmowanie się tą nieidealną stroną córki, która wcześniej nie sprawiała większych problemów- ani nie piła, oceny zawsze świetne, towarzystwo nie podejrzane.
Tym optymistycznym akcentem kończę i udam się po uniwersalny lek na zło tego świata, czyli herbatę.
FilledeParis
21 października 2015, 19:12"Chciałabym wszystko to, czego aktualnie mi brakuje"- oto idealny opis mojego dzisiejszego humoru. Chciałabym mieć balkon, bezpieczeństwo finansowego... Pozdrawiam znad filiżanki zielonej herbaty ;)