Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Day #4


Myślałam, że skoro już założyłam tu konto to będę codziennie jak opętana czuć potrzebę dodania wpisu, ale chyba jednak nie. Jakoś sobie radzę :) Póki co jest łatwo. O dziwo, ani nie chodzę głodna, ani nie ciągnie mnie do grzeszków... Ale wiem, że początki zawsze takie, a załamanie pewnie przyjdzie później ehhh. Ciekawa jestem jak pogodzę dietę ze szkołą, bo do tej pory pierwszy posiłek spożywałam koło 12. Trzeba będzie wcześniej wstać i wsunąć jakąś owsiankę + zrobić kanapki do szkoły. Dopiero teraz zauważyłam swoje największe błędy, które doprowadziły mnie do obecnego stanu. Nie jestem gruba, bo żrę jak świnia jak to wszyscy myślą, jestem gruba bo często jadłam jeden (ogroooomny) posiłek i to dopiero koło 17. No i na domiar złego jak byłam głodna podczas dnia to batonik, czekoladka i inne śmieci. Niestety trochę długo zajęło mi dojście do tego, ale chyba lepiej późno niż wcale, nie? :) 

Staram się pić przynajmniej 1,5l wody. To takie minimum (póki co więcej nie daję rady), ale zakładając, że wcześniej piłam szklankę na dzień to i tak progres :). Kawy nie lubię, a herbata wyjątkowo jedynie. Do ćwiczeń póki co nie umiem się zmusić... Może jak się cieplej zrobi i śnieg stopnieje :) Dieta jak na razie idzie tak jak sobie założyłam, więc taki plus. No i słodkiego nie jadłam od 2 stycznia. Planuję się zważyć w sobotę zobaczyć czy coś ubyło, ale to wszystko będzie zależne czy odwiedzę dziadków, gdyż porządnej wagi w domu nie posiadam. No i chyba tyle z rzeczy,które chciałam napisać. Może ktoś chce się pochwalić jak jemu idzie? Proszę bardzo, chętnie posłucham :) Trzymajcie się cieplutko x

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.