Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
57.


Z tą zimą to zwariować można. W ogóle nie ogarniam tego globalnego ocieplenia, czy czegokolwiek na co można zwalić taką pogodę. Nie ćwiczę, bo moją główną formą ćwiczeń była jazda na rowerze. Zastanawiam się nad tym kupnem roweru stacjonarnego, ale to jeszcze nie mam wolnych środków na to, ewentualnie nad stepperem, który w sumie jest tańszy. Chciałabym by pracowały mi mięśnie brzucha i nóg, jak to jest przy jeździe rowerowej, ale przy stepperze też, czy nie? Deszcz pieniędzy by się przydał.
Te pieniądze to by się przydały też, bo mam ochotę na zakupy! W Wwie jak było mi smutno albo nie miałam co robić, łaziłam po galeriach i szukałam czegoś dla siebie. Wtedy albo robilo mi się bardziej smutno, bo te lustra w sklepach pogrubiają!, i nie mogłam nic dla siebie znaleźć, bo we wszystkim wyglądałam źle, grubo i strasznie, albo znajdowałam coś pięknego i wracałam do domu przeszczęśliwa. I stąd też jak robiłam porządki w szafie to się załamałam, bo mam tyle ciuchów, a w 3/4 nie chodzę. Mimo to nie potrafię ich oddać, bo 'może się jeszcze przydadzą'/'ale ja je lubię'. Pokrętny umysł baby.

Dieta niby okej, ale jak to bywa - przy łikendzie idzie gorzej, bo wieczór w barze ciężko mi odpuścić. Gdy człowiek nie ma co ze sobą robić to ten łikendowy alkohol jakoś koloruje cały tydzień. Te piwa to tak średnio pomagają w zrzucaniu wagi, ale na szczęście nie są to wakacje, gdzie zimne piwko piło się dosyć często. W ogóle ostatnio to takie komedie się dzieją, gdy wyjdę 'na miasto', że aż sama się z tego śmieję. Ostatnio jęczałam, że nikogo nie mam i nikt się nie pojawia na horyzoncie, a tu dwa łikendy i dwóch kolesi się kręci. A do tego przezabawne sytuacje towarzyszące. Nudno, nie nudno, znów nudno - życie!

Mój przyjaciel za tydzień przylatuje na parę dni z Oslo. Cieszę się jak małe dziecko!



  • aksza

    aksza

    30 października 2012, 14:43

    powiem tak, mam stepper, czasem na niego wejdę, ale żebym tak codziennie uzależniała się od ćwiczenia na nim to nie. Wiem, że są takie vitalijki które go polecają, ale dla mnie jest po prostu nudny i momentami niebezpieczny (gdy się porządnie zmacham kręci mi się w głowie i tracę równowagę, nieraz już z niego o mało nie spadłam :P). Poza tym dopiero po kupnie zaczęłam czytać na temat tego co spala i jak spala i w sumie jest to trochę przekłamane z tym tyłkiem a z brzuchem to podobno kompletna bujda. Oczywiście jest wiele zdań, więc jak się na prawdę zastanawiasz to najpierw poczytaj na RÓŻNYCH forach RÓŻNE opinie ;) Z rzeczami mam tak samo! Stwierdziłam ostatnio że koniec. Raz zrobię porządne dwie kupki. Tego w czym chodzę i nie. Bez kupek "może kiedyś jak piekło zamarznie to założę". Ze smutkiem stwierdziłam że to, w czym chodzę to 2 pary spodni, 3 bluzki i w ogóle porażka ;p no i zaczęłam z tej drugiej kupki dobierać aż wszystko z powrotem wrzuciłam do szafy. Jestem szmaciara :(

  • junes

    junes

    30 października 2012, 11:21

    tak, zima przed listopadem - cudowna ;) a co do diety i weekendów, to, no cóż - kiedyś trzeba sobie zrobic male odstępstwo :) powodzenia!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.