Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Auć, weekend niezdrowy, nieregularny, ale...
romantyczny!
16 września 2012
Niedawno wróciłam z wypadu z moim miśkiem. Weekend był super, choć było chłodno. W piątek wieczorkiem lataliśmy po sklepach do późna, a w sobotę i niedzielę było kino (byliśmy na TED-zie, całkiem sympatyczna komedyjka), spacery i pełen chillout.
Oczywiście sport też był na porządku dziennym... i nocnym... i popołudniowym... generalnie nadrobiłam wysiłek fizyczny za cały miesiąc.
Nio, było miło i przyjemnie, to teraz zejdźmy na ziemię.
W piątek trzymałam się nieźle i mimo, że Misiek wyciągnął mnie na pizzę po 22:00, nie jadłam nic, tylko wypiłam cafe latte.
Na sobotę, z Salad Story kupiłam sobie duże Capresse. Całą noc myślałam o tej sałatce, ale zjadłam ją dopiero rano. Do tego zjadłam zapiekankę (bułeczkę z serem żółtym i ketchupem).
Potem nie było czasu na jedzenie, tylko w kinie wszamałam trochę pop corn-u i wypiłam pół litra coli (ale ja dawno nie piłam coli.... taka zimna, bąbelkowa... mniam).
Przed powrotem koło 20:00 wpadliśmy do Carrefoura.... rany, dziewczyny, to była wędrówka. Raz rundka przy mięsach, mrożonkach, serach... później znów rundka po tej samej trasie, a później jeszcze raz. Za czwartym razem, gdy moje kochanie zawinęło w tamą alejkę miałam dość. Kompletnie nie wiedzieliśmy co kupić. W końcu było tak późno, że w koszyku wylądowały pierogi do gotowania. Ja wrzuciłam zestaw do sałatki z mozarellą.
Do domu trafiliśmy późnym wieczorem i Misiek zaczął zrobić kolację. Pierogi niestety usmażył z cebulą, a ja zrobiłam górę sałatki z mixem sałat, rukolą, pomidorem, papryką, cebulką i mozarellą.
Zjadłam 8 pierogów i sporo sałatki, ale po całym dniu byłam głodna jak wilk.... nie dość, że późno, to jeszcze ciężko. Potem jeszcze dopchałam się kawałkiem sernika na zimno z malinami i kawałkiem szarlotki .
Dziś rano, nie uwierzycie, moje kochanie znów zrobiło pierożki, bo nam zostało po wczorajszym... hahaha... dostałam na śniadanie 7 pierożków i taką samą sałatkę, co ja zrobiłam wczoraj.
Później, w locie, koło 16:00 zjadłam na obiad małego kebaba i od tamtej pory siorbię tylko zieloną herbatę.
Jutro ważnie, jestem przerażona, że będzie sporo na plusie. Starałam się jak mogłam, ale tak to jest jak są dni na wariackich papierach. I tak wiem, że przed dietkowaniem zjadłabym o wiele, wiele więcej i nie patrzyłabym, że to noc... pizzę bym wciągnęła po 22:00 spokojnie... i to całą!
No nic, trzeba zejść na ziemię, głodna jestem jak cholera, a mój syn oglądając Master Chief-a na TVN poszedł szykować sobie przekąskę. Jak znam życie wejdzie do pokoju z takimi smakołykami, że mi język do tyłka ucieknie!Lecę, dobranoc! Jutro się okaże ile jest na +.
stobezczterech
17 września 2012, 20:23Niegrzeczna dziewczynka. Dawaj doopsko. Sytuację ratują tylko intensywne ćwiczenia z małżem. Gdyby nie to tłukłabym tłuste pośladki.
pob333
17 września 2012, 14:43raz nie zawsze :) teraz cały tydzień musimy się trzymać
schmetterlingjojo
16 września 2012, 22:29wykresl te kebaby na zawsze ze wsego jadlospisu:-/ toz do najgorsze smieciowe cholerstwo
UzaleznionaOdJedzenia
16 września 2012, 22:21ja po 1 odc masterszefa podziekowalam :)
KaSia1910
16 września 2012, 22:08może waga nie zauważy wyskoków pierogowych:)
Sunniva89
16 września 2012, 21:54Miejmy nadzieje że nie na plusie.... byc może zostało tak samo albo jest ujemnie. Mam nadzieje że wkrótve Twoja dieta bedzie wyglądac tak , że będzies z siebie zadowolona. Trzymam kciuki :)
justa181988
16 września 2012, 21:43ważne że weekend był udany :))) a te kalorie to pewnie spalone:)))
Qualcuna
16 września 2012, 21:24a mnie sie wydaje ze wcale na plusie nie bedzie tylko na -, bynajmniej u mnie tak jest jak mam duzo latania w weekend i jem byle jak, ruch wazniejszy wtedy niz spozyte kalorie
Rozumiee
16 września 2012, 21:14Mam nadzieję, że na wadze nie będzie dużo na + :) trzymam kciuki :)