Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziś zjadłam... totalny misz masz i żadnego
sensownego posiłku! JA BYĆ GŁODNA!
17 września 2011
Weekend to czas kiedy mogę spędzić go bez komputera. Niestety praca w tygodniu zmusza mnie do siedzenia na tyłku więc w sobotę i niedzielę lubię sobie polatać (o ile można nazwać lataniem poruszanie się bombowca o masie 125 kg). Te zwariowane weekendy mają jednak jedną wadę - nieregularne posiłki.
Tak właśnie było dzisiaj, choć starałam się walczyć o dietę.
Dzień zaczęłam od............. kawy (chrzanię zakazy - bez kawy i kapsułki magnezu nie umiem funkcjonować)
Na śniadanie zjadałam:
- 3 kanapki z szynką, pomidorem i szczypiorkiem...
Na drugie śniadanie:
-chwyciłam jedno jabłko
A potem się zaczęło.................. poszłam w świat na zakupy!
Jestem z siebie dumna, bo jak nie mam pod bokiem szofera (buuu, nie mam prawka) jeżdżę wszędzie komunikacją miejską. Dziś poszłam do Galerii na piechotę i w ten sam sposób stamtąd wróciłam
Ale to co zjadłam nie można nazwać posiłkiem!
W sklepie syn mnie namówił na zapiekankę. Kupiłam jedną dla niego (ja zjadłam 4 cm dupkę od niej). Normalnie kupiłabym sobie drugą całą więc mam plusa . Tylko patrzyłam na niego jak ją zajadał i język mi do tyłka uciekał.
Potem syn chciał loda. Kolejny raz nie dałam się skusić, ale głodna byłam coraz bardziej.
Po powrocie do domu zjadłam:
- 4 łyżki ryżu z garnka podczas gotowania obiadu,
potem:
- 2 parówki, 2 marchewki i kromkę chleba.
Do 20:00 nie byłam nawet głodna, ale jak teraz to podliczyłam dochodzę do wniosku, że było tego bardzo mało - chyba nawet za malo, bo teraz bym konia z kopytami połknęła!
Muszę iść szybko spać, bo w kuchni stoi garnek z przygotowanymi na jutro klopsami w sosie kurkowym i własnej roboty kopytkami (moje dziecko sobie zażyczyło na jutrzejszy obiad).
Ach, byłam dziś w GO SPORT i oglądałam rowerki. Taki na moją masę (do 150 kg) i to w promocji Kettlera kosztował 1500 zł. No way, tyle nie wydam na rowerek treningowy, nie stać mnie !!!Dobranoc laski, idę spać, bo zaczynam być głodna i zaczynam dłubać słonecznika!
PaulinaZberlina
18 września 2011, 14:06dobranoc i dzien dobry:D ale pysznosci gotujesz ojojo
ChceJuzSchudnac
18 września 2011, 08:54pogratulować silnej woli! :)
azi74
18 września 2011, 08:10mnie właśnie takie dni dezorganizują dietowo,jeśli nie mam regularnych posiłków i odczuwam wilczy głód to niestety wówczas rzucam się na zarcie.
melasia007
17 września 2011, 23:20Noś ze sobą na takie wypady jakieś przekąski w torebce.Możesz być z siebie dumna że oparłaś się pokusie :) Pozdrawiam.