Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
CENTRUM WAWY - STREFA ZRZUTU PROWIANTU!!!!
9 lutego 2011
Zakupy i sprawy, które musiałam załatwić zmusiły mnie do pojechania do Centrum. Rzadko tam jeżdżę, bo nie mam potrzeby, ale czasem mi się zdarza wylądować w samiuśkim centrum.
Zapakowałam zadek w Metro i za 10 minut byłam u celu. Do tej pory nigdy się nad tym nie zastanawiałam (po prostu kupowałam co popadnie ), ale odkąd się odchudzam STRACH TAM JECHAĆ !!!
Wysiadłam z metra i już w podziemiach zaatakował mnie zapach z punktu z kanapkami OSCAR. Jakieś 2 metry dalej była piekarnia z ogromnym wyborem drożdżówek. Po drugiej stronie znów A-PETIT z ciepłymi kanapeczkami i ogromnymi zapiekankami... W całym korytarzu pachniało tak... że wyrobić się nie dało!
Biegiem przeleciałam przez podziemia i wyskoczyłam przy rotundzie, a tam... PIZZA HUT i KFC! Nie no, to jakaś paranoja, strach się tam poruszać, żeby nie trafić na kuszące żarcie.
Starałam się o tym nie myśleć, ale po 3 kromkach chrupkiego pieczywa mój żołądek zaczął żyć własnym życiem. Przemknęłam jeszcze przez dwa punkty z hot-dogami i zaczęłam pękać.
Miałam dość - w końcu nie dałam rady. Wpadłam do sklepu i kupiłam sobie batona musli CORNY. Musiałam czymś zamknąć żołądek.
Udało się! Zrobiłam zakupy i biegiem wróciłam do domu na obiadek...
Wiecie co, z pustym żołądkiem strach jeździć do Centrum, ale nie skusiłam się !
Teraz jak sobie pomyślę o Stripsach z sosem orientalnym i kukurydzy, aż mnie w dołku ściska!
CENTRUM WARSZAWY TO STREFA ZRZUTU PROWIANTU DLA WSZYSTKICH GŁODNYCH bądź ŻARTYCH WARSZAWIAKÓW!!!!!
Morna
10 lutego 2011, 18:47Grunt to walczyć ze swoimi słabościami. Wiem, coś o tym. Człowiek jest tylko człowiekiem i czasem ma ochotę na coś niezdrowego i kalorycznego. Za mną ostatnio chodzi hamburger. Robię czasem zamiennik, hamburger domowej roboty. Dobry i zdrowy, Wiem, co jem. Tylko trzeba pamiętać, że i domowej roboty ma swoje kalorie i trzeba zjeść przed 18, a o 20 jeszcze idę na spacer i później ćwiczę. Wszystko trzeba zbilansować :) P.S. Miałaś się dziś zważyć...? :)
koralina1987
10 lutego 2011, 11:56zaprzeć się i nie kupować tych bombek kalorycznych, ale wiem, że jest ciężko, mam podobne odczucia, dlatego na zakupy chodzę od jakiegoś czasu niezmiernie rzadko, a jak już idę i wiem, że normalnie to był kupiła mega pake czipsów to zamiast nich staram się kupić sobie coś smacznego, ale zdrowego...jednak najczęściej jest to serek ziarnisty i ewentualnie jakiś jogurt:)
Pyniowa
10 lutego 2011, 10:07Hahaha ale my na diecie jesteśmy wiecznie na głodniaku :D
karolaina02
10 lutego 2011, 09:57Hehe ja robie to samo w sklepach omijam wielkim łukiem półki ze słodkosciami ;)))) , ale wydaje mi sie ze najgorsze za zakupy na głodniaka ;PP
Ewelalala
10 lutego 2011, 08:51Masz rację, okolice centrum Wawy, to jedna wielka żarciowa pułapka... Super, że się nie dałaś!!!! ;)
stobezczterech
10 lutego 2011, 05:43Ja pojechałam do kauflanda po baterie do wagi. Moje pokusy - kapuśniak w proszku, dawwniej kupowałam, gotowałam , zjadałam bo byłam zmęczona po zakupach, chińska zupa o smaku krewetkowym ominęłam, wafle ryżowe z czekoladą won,seruś gorgonzola fe, przy chałwie prawie łkałam, batonik, który kupowałam przy kasie zjadałam zanim doszłam do samochodu, w drodze do domku wysysałam z tubki pyszne mleczko. Ja cały czas żarłam. Dobrze że się opamiętałśmy. Mam nadzieję, że po skonczonej diecie będziemy potrafiły panować nad apetytem.
wetlinka
9 lutego 2011, 23:28wiem co czułaś ja teraz nigdy nie wychodzę z domu bez jabłka w torebce, wcześniej kusił mnie każdy sklep, i mogłam kupić wszystko byle by się zapchać czymś słodkim lub pachnącym.
Madzioreczek
9 lutego 2011, 23:19Brawo za silną wolne :) Człowiek już tak nauczony że od samych nazw robi się głodny