Koniec świata, słuchajcie... Jeszcze dobrze się sesja nie zaczęła, a ja padam na mordę. Jestem zmęczona tak, jakbym 7 ton węgla wrzuciła do pieca czy gdzieś tam. Maaaasakra! Nawet brzuszków nie chce mi się dziś robić. Marzę tylko o prysznicu i zimnej kołdrze. I piwie Jutro pyknę brzuszki za dziś no i za jutro. Dzisiaj odpuszczam. Jedyne co mnie pociesza to to, że byłam dziś u dentysty, a boję się panicznie i Pani Doktor powiedziała, że mam wszystkie zęby zdrowe i nie ma nic do roboty. No i dobrze, bo zapomniałam kasy z domu i nie miałabym czym zapłacić za znieczulenie
ŚNIADANIE:
W MIĘDZY CZASIE:
OBIAD (zupy zjadłam dosłownie kilka łyżek, bo była ohydna):
KOLACJA:
Śpijcie dobrze!
virginia87
5 lutego 2014, 23:13no ja sesji nie przeżywam więc nie wiem jak to jest ale na pocieszenie-kiedyś się skończy :)
afteryourheart
5 lutego 2014, 23:05sesja... znam ten ból :(