Dziś mam zdecydowanie gorszy dzień. Waga trochę spadła, ale niewiele. Moja objętość bez zmian. Czasu na ćwiczenia- zero. Kasy na zdrowsze jedzenie- brak. Czasu na przygotowanie posiłków-zero. Kiepski tydzeń to był. Liczę na to, że kolejny będzie lepszy.
Nastrój mam dziś z serii- bez kija nie podchodź. Zbliża mi się okres, mąż mnie wkurza dziecinnym zachowaniem, dzieciaki nie słuchają, w domu bałagan nie do ogarnięcia. Wrrrrrrrrrr!!!
Za to przeczytałam znowu artykuł na temat podkręcania metabolizmu (czytam przy karmieniu- żeby nie było, że marnuję czas na ćwiczenia- teraz też karmię) i wiem, że muszę wprowadzić więcej zmian. Chciałabym wrócić do biegania, ale nie wiem czy mi się uda. Buty są, teran fajny, ale czas i ból biodra. Czas spróbuję zorganizować, ale poprzednio jak biegałam ponad rok temu strasznie bolało mnie biodro. Czasami aż nie mogłam chodzić. Bardzo się boję, że to wróci. Ale chyba zaryzykuję, bo wtedy ładnie zleciałam z wagi.
To teraz czas ogarnąć dom, dzieci i znaleźć chwilkę dla siebie.