Ostatnio w sumie nic nie pisałam, bo nie miałam czasu... ciągle gdzieś wyjść, ciągle coś zrobić, ciągle sprzątać, gotować, zajmować się dzieckiem, domem, zwierzakami,
w dodatku moja córa zachorowała...zaczęło się od kataru, zwykły katar i wgl....potem weszła gorączka, którą po dwóch dniach udało mi się jej zbić. Potem wszedł kaszelek ale też na szczęście udało mi się załagodzić. inhalacje, przeciwgorączkowe leki, syropy na kaszel, witaminy, smarowanie klatki, herbaty z cytryną, dziecko posłusznie choć niechętnie przyjmowało ale na szczęście udało się wygrać z tym paskudztwem... został jedynie katarek który już powoli zanika i czasem jakiś kaszel. ale najważniejsze że mija :)
za to mnie też coś dopadło, katar, czasami gardło, ale jadę na witaminkach więc i mnie powinno niebawem przejść. taka paskudna ta pogoda no...
tak wgl to przyznam się, że nie miałam sposobu na życie..jestem młoda, siedzę z dzieckiem w domu, mąż zarabia... a ja o, wegetuje... a ostatnio mnie olśniło i zaczęłam szukać działki z domem.dużej działki. potrzebuje jej, żeby spełnić moje marzenia :) w końcu 4lata technikum weterynaryjnego nie poszłoby na marne...
znalazłam dom, co prawda hmm...stary. z białej cegły, a w środku tak, jakby czas się zatrzymał. jakbym nadal była małym dzieckiem i znalazła się w domu babci... wysokie sufity, drewniane okna i drzwi...idealnie pasujące do moich planów. na wprost domu wielki budynek gospodarczy z pustaków a po prawej stronie domu, miedzy nim a budynkiem gospodarczym, postawiony z czerwonej cegły drugi wielki budynek. Do czego mi to? jakie moje marzenie? zawsze chciałam opiekować się zwierzętami. opiekować a nie leczyć, więc weterynaria to niezbyt trafione było ale zawsze jakiś początek. do czego chcę dążyć? chcę otworzyć własny ośrodek rekreacyjny dla dzieci i dorosłych.
jazdy kucykami, oglądanie zwierząt, karmienie ich, warsztaty plastyczne dla najmłodszych a na końcu wielkie ognisko integracyjne przy muzyce wśród zwierzaków. Więc ta posiadłość idealnie pasowałaby, żeby za te kilkanaście lat otworzyć takie coś. Klimat stary, nieodświeżony, super!! i teren nie mały ale za to cena zadowalająca.
ale jakby nie było, potrzebny kredyt i to nie mały... mąż też jest jak najbardziej "za" więc tylko czekam aż 19grudnia będę mogła pojechać po niego na lotnisko a wtedy ruszamy po kredyt i po nowy nabytek o ile kredyt wypali... mam nadzieję że wszystko pójdzie po mojej myśli....
małymi kroczkami do celu...