dziś zrobiłam sobie dzień lenia w sumie obijałam się cały dzień, zrobiłam jedynie obiad który potrzebował chwili poświęcenia ale ani nie zmywałam naczyń, nie sprzątałam, odepchnęłam od siebie dziś wszystkie obowiązki, dzięki czemu udało mi się nadrobić spore zaległości w ulubionym serialu aa no i plus zakupy na cały tydzień zrobione
tak wgl znów poszłam spać późno, bo po 2 w nocy. powód? miesiąc temu poznałam bardzo fajnego faceta, niestety mieszka za granicą ale to nie utrudnia nam kontaktu. codziennie rozmawiamy na skype, mamy tyle wspólnych tematów.... malutki minusik (choć wg mnie plusik ;p ) jest to, że jest starszy o 11 lat. dziwnie to wygląda, wiem, ale nadajemy na takich samych falach że aż szok... oczywiście chciałam być fair wobec niego oraz wobec mojego męża. Obydwoje o sobie wiedzą, nie mają zastrzeżeń co najważniejsze. a ja? czuję się z tym dobrze, ponieważ mam z kim porozmawiać... mój mąż w Norwegii, pracuje od rana do nocy, po pracy chwilkę pogadamy ale zdaję sobie sprawę, że jest mega wykończony więc szybko idzie spać. Wtedy chociaż nie zostaję sama, uśpię malucha i rozmawiam z owym facetem, który powoli zasługuje na miano przyjaciela ;) jest wielkim, rozbudowanym mężczyzną, gdyż trenuje i bierze udziały w zawodach w trójboju, interesuje się masażami, tańcem, kobiecą logiką i tym jak zrozumieć płeć piękną (serio, zagiął mnie nie raz ), słuchamy podobnych kawałków, mamy zbliżone zainteresowania, podobnie myślimy w większości sprawach. a najważniejsze, że i ja i on jesteśmy na diecie, fakt, może i różnią się znacznie, bo mi zależy żeby masę stracić a jemu, żeby jej nabrać ale wspieramy się, pomaga mi nieraz coś dobrać jeśli chodzi o posiłki, gdy chcę coś zmienić, a w głowie ma katalog z żywnością oraz jej kalorycznością, co bardzo mi się przydaje hahaha również oby dwoje mamy wrażenie, że znamy się wieki ale w sumie każdy choć raz czegoś takiego doświadczył, więc nie musze mówić o co biega nasze rozmowy zajmują duży fragment mojego dnia a właściwie nocy, średnio rozmawiamy 4-5h, niekiedy 6h, a zdażyło się też i 8h :D ale wtedy noc zarwana...
tak się o nim rozpisuję, jakbym była w nim odurzona hehe ale tak nie jest, tzn niezupełnie. chcę przez to powiedzieć, że kocham jedynie mojego męża i to się nie zmieni, ale ten koleś też nie jest mi obojętny, bo mimo że krótko się znamy, nie jednokrotnie pomógł mi wyjść z bagna i podnieść się z tęsknoty po wyjeździe męża, trzyma mnie na duchu, uzupełnia mój wolny czas a takie osoby też nie są dla nas obojętne, też znajdą swój malutki kącik w sercu...
ehh powiem szczerze, że ten pamiętnik to jedyne w co dziś włożyłam wysiłek
i piosenka, którą od wczoraj słucham nałogowo, uwielbiam w niej to, jak jest wykonana, to jak jest zrobiony teledysk, a najważniejsze to to, jaki nosi przekaz....
Dobrze, że jesteś...
roogirl
30 października 2017, 21:08Aż mi się przypomniał mój skajpowy znajomy zza granicy :) Na razie nie mamy kontaktu, bo się znowu ostatnio pożarliśmy.
p.sawickaa
30 października 2017, 21:36ale powiedz, warto no nie? ;p mieć takiego kogoś ;)