Rano 62,1 kg, widac, ze te pierogi wczorajsze i piwko nie bylo dobrym pomyslem, no ale nic, jedziem dalej z tym koksem.
Wlasnie siedze nad srodowa prezentacja, zeby mi sie tak chcialo jak mi sie nie chce, wiem ze powinna sie zawziac jak najszybciej skonczyc i miec spokoj.
sniadanie: 4 sucharki z dzemem, kawa z mlekiem, dwie suszone sliwki, obiad: makaron z baklazanem (oliwa, zabek czosnku, cwiartka cebuli, baklazan), podwieczorek: dwie kawy, jablko z cynamonem, trzy suszone sliwki, kolacja: szynka parmenska, dwa jajka na miekko, warzywa (jak do obiadu+cukinia), herbata
strasznie spiaca jestem, chyba swieze powietrze mnie zmeczylo: kolo godziny na rowerze
Pszczolka000
9 grudnia 2014, 03:52Fajny jadłospis ;) Co do tego świeżego powietrza, to męczy, bo musi produkować więcej ciepła niż np. w lato i dlatego ;) samo przebywanie na dworze w taką pogodę dobrze wpływa na organizm, bo pracuje cały czas na wysokich obrotach i szybciej się wszystko spala i jeszcze dodatkowo fajnie się zasypia ;) Muszę zacząć na spacery chodzić, ale to jak wyzdrowieję ;) Pozdrawiam ;)
prizzy
9 grudnia 2014, 21:55To zycze duzo zdrowia ;) ja swoje odchorowalam jakos w pazdzierniku