Wczoraj się złamałam. Wieczór spędziłam z wafelkami, ciastkami maszynkowymi, pierogami z serem i kanapkami ze świeżo upieczonego chleba. Do tego oprócz sprzątania i 50 brzuszków zero innych ćwiczeń. Nie za ciekawie.
A dziś cały dzień było zgodnie z dietą, ale przyszedł ten zły moment, gdy coś nie poszło po mojej myśli i znowu podłamałam się i zaczęłam użalać nad sobą. A co za tym idzie sięgnęłam znowu po słodycze. I znowu napchałam się słodyczami. Ale dzięki mądrym komentarzom świetnych dziewczyn z vitalii znowu wracam na szlak walki. Zrobiłam już 50 brzuszków, 50 przysiadów i na pewno jeszcze poćwiczę dziś. A na kolację zjem sobie gotowane brokuły i kurczaka, czyli zdrowo i proteinowo.
I jutrzejszy dzień zacznę z wielkim uśmiechem na twarzy :-)
bebeluszek
10 stycznia 2010, 20:44Codziennie i od nowa. A następnym razem ja się coś nie powiedzie, to zamiast sięgać po ciasteczka, napisz do nas ;) buźka i trzymam kciuki, by jutrzejszy uśmiech wytrwał do wieczora.
Pamela1
10 stycznia 2010, 18:25Trzymam za slowo! :)
ewelcia0803
10 stycznia 2010, 16:35była chwila słabości-trudno-najważniejsze opamiętać się i NIE poddawać! Walcz!
fullmoon
10 stycznia 2010, 16:27nawrócić sie to jest najwazniejsze..każdy miewa lepsze i gorsze dni 3m sie:*