Dziś znów ciężki dzień miałam. W pracy nawał roboty, musiałam zostac po godzinach, facet się do mnie nie odzywa, do tego kolejny dzień tej super extra pogody... mało się nie popłakałam. Ale nie płakałam, zacisnęłam zęby i wyszłam z pracy do domu. Po drodze trochę ochłonęłam, w mieszkaniu się przebrałam w cieplutki dres i zaczęłam bawic się z moim psem cały stres zaczął ze mnie schodzic i teraz choc nie jestem super szczęśliwa to przynajmniej jestem spokojniejsza.
I jestem z siebie zadowolona, bo pierwszy raz od kilku tygodni nie jadłam słodyczy. Koleżanka z pokoju kupiła dziś moje ulubione ciasteczka czekoladowe, których nawet nie tknęłam. Później na biurku, podłożyła mi w zasadzie pod nos herbatniki w czekoladzie których też nie jadłam. I w domu nie rzuciłam się na wafelki, które z wczorajszego obżarstwa mi zostały. Dzień bez słodkości. Pierwszy z wielu, mam nadzieję.
I nie obżerałam się dziś, też po raz pierwszy od x czasu. Zjadłam tylko:
- jabłko
- 1,5 kromki pełnoziarnistego chleba Oskroby z serkiem kanapkowym
- pół woreczka kaszy jęczmiennej z sosem, surówka z kapusty i pomidora
Do tego wypiłam hektolitry herbaty zielonej i sporo wody.
Ruchu nie było żadnego, ale jutro postaram się pojechac na siłownię i trochę pocwiczyc.
Moja przyjaciółka też ma problem z nadwagą, jeszcze większy niż ja. I tak we dwie próbujemy się motywowac choc najlepiej demotywowanie nam wychodzi :) Wczoraj wieczorem napisała mi smsa, że po przemyśleniach stwierdziła, że sama jest swoim największym wrogiem jeżeli chodzi o utrzymanie wagi. Bo nikt jej nie zmusza żeby jadła, nikt jej nie powstrzymuje przed wyjściem na siłownię i nikt jej nie zakazuje kochac swojego ciała takim jakie jest. Głębia jej wypowiedzi mnie przeraża, ale ma dziewczyna trochę racji.
Mellaniee
17 października 2009, 13:27i nie poddawaj sie. Ja wiem, że pogoda jest poprostu podła, świat niesprawiedliwy (tez nienawidze nadgodzin a nasza szefowa ma nieraz taki "tik", że powiadamia nas o pozostaniu dłużej pół godziny przed końcem pracy), również mam problem z kompulsywnym obżeraniem, łagodzę to chromem. Pozdrawiam Cię serdecznie ;)
Megine
17 października 2009, 13:15no nie obżerałaś się..:] powiem więcej zjadłaś malutko:] Życzę ci dużo więcej takich dni:] no może nie do końca takich aż za małokalorycznych;]