Z 42,7 zrobiło się 43,1kg. Przytyłam prawie pół kilo Ważne, że idzie w góre. Nie ważne o ile. Może do końca wakacji uda mi się wbić 44kg. Dzisiaj całe rano byłam w domu i nawet obiad zrobiłam inspirując się bajką "Garfield", którą oglądała moja siostra. Później grałam rodzinnie w planszówki. Apropo spędzania rodzinnego czasu to może w poniedziałek pojedziemy nad Polskie morze. Bez mojego faceta :( Takiej długiej rozłąki jeszcze nie było. Nawet ciasto dzisiaj zrobiłam. Dzisiaj pierwszy raz od nie pamiętnych czasów byłam sama na rolkach.
Śniadanie: 4 grzanki z hummusem, 2 kabanosy z dobrym składem i 3 ogórki kiszone
Śniadanie 2: Miseczka ok.600ml galaretki z kompotu jeżynowego i z pianką z puddingu chia
Lunch: gotowany brokuł
Obiad: 1,5 Miseczki ok.600ml fit lazani z mięsem itd... po prostu zmieniłam makaron i ser
Podwieczorek: 2 kawałki fit kruchego ciasta z porzeczkami i koktajl jagodowo-brzoskwiniowy
Kolacja: 3 Kawałki pieczonego dorsza, sałatka (roszponka, kukurydza, marchewka, por, pomidorki koktajlowe, słonecznik, oliwa z oliwek, groszek)
"Wszystko polega na tym, żeby człowiek był taki, jaki jest, żeby nie wstydził się chcieć tego, czego chce i marzyć o tym, o czym marzy. Ludzie są na ogół niewolnikami konwenansów. Ktoś im powiedział, że powinni być tacy i tacy, i starają się być takimi aż do śmierci, nie wiedząc nawet, kim byli i są naprawdę. Nie są wiec nikim i niczym, postępują niejednoznacznie, niejasno, chaotycznie. Człowiek przede wszystkim musi mieć odwagę być sobą.”
MirandaMarianna
11 sierpnia 2018, 19:48Wspaniale Ci idzie! Uciekłaś śmierci teraz już coraz bliżej do zdrowia :)