Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wieczorową porą....


Jak ja kocham ten moment gdy mam chwilę dla siebie... Chłopcy słodko chrapią a ja mam czas na to na co mam ochotę... aż sama nie wiem, czy czytać, czy zrobić wpis w pamiętniku, czy spokojnie pomyśleć, poplanować albo podumać o niebieskich migdałach przy czerwonej herbatce...(mleko) Jednak bardzo rzadko mam takie chwile.... dlatego tak bardzo się cieszę gdy już się pojawiają...

Od jakiegoś czasu borykam się ze swoimi emocjami.... chodzi o to że będąc 24 godziny z synkami czasem po prostu chodzę wkurzona, denerwują mnie oni, to że nie zachowują się tak jakbym chciała ( czytaj nie są grzeczni), w zasadzie wszystko mnie denerwuje, brakuje cierpliwości, itd. I mam z tego powodu wyrzuty sumienia, że może jestem kiepską matką, że w ogóle jak mogą mnie własne dzieci denerwować i że może za mało czasu im poświęcam... I ostatnio rozmawiałam o tym z moją koleżanką, która też ma dzieci i podobne odczucia.... Nie mogła sobie z tym poradzić więc poszła po fachową pomoc i mówi że te spotkania pomału jej pomagają spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy i zrozumieć siebie...

Ponoć te emocje są normalne  i potrzeba w zasadzie tak niewiele by zmienić wszystko na lepsze... Mianowicie trzeba zadbać o siebie i swój komfort psychiczny bo nikt inny tego nie zrobi. Trzeba znaleźć czas tylko dla siebie, nawet kilka minut dziennie, by się zresetować i nabrać dystansu....Zainspirowana tymi poradami postanowiłam wprowadzić te zdrowe nawyki do swojego życia....

Trudno niech się pali i wali ale ja raz w miesiącu muszę mieć wychodne (kawa z przyjaciółką lub kino, spacer z mężem). Mężowi też zorganizuję takie wychodne by było sprawiedliwie i by też odpoczął psychicznie - a co też mu się należy.

I codziennie będę się starała wygospodarować kilka chwil tylko dla siebie - czytanie, trening, kawa w spokoju cokolwiek...

I najważniejsze - będę tego pilnować!!!! Bo kiedyś też miałam takie plany ale wszystko inne było ważniejsze ode mnie i rezygnowałam z czasu dla siebie na rzecz nieumytych naczyń, prasowania, itd.

Oprócz zdrowego żywienia będę się uczyć zdrowego egoizmu:)

Mam nadzieję ze wszyscy na tym skorzystamy....

Co do diety, staram się jak mogę a nawet jak coś jest nie do końca dietetyczne to dokładam dużą porcję warzyw by to jakoś zbilansować.

Dziś był też spacer po lesie z chłopakami a wczoraj wrzuciłam do szopki dużą górę drewna a waga zamiast w dół poszła w górę i tak oto dziś było 66,1 kg.

No cóż waga swoje a ja robię swoje i się nie poddaję bo są na pewno tacy co mają gorzej.  Grunt to się starać i nie poddawać nawet gdy czasem dojdzie do porażki8)

  • angelisia69

    angelisia69

    22 września 2016, 06:17

    no tak jak wolne to niewiadomo co zrobic bo wszystko naraz by sie chcialo ;-) Kochana nie jestes zla matka bron Boze,ja i tak cie podziwiam ze wytrzymujesz juz tyle czasu ciagle w domu w tej rutynie i ze zadna korbka ci nie strzelila do tej pory.Szkoda ze nie mozesz liczyc na pomoc babc czy jakis opiekunek bo wtedy byloby latwiej.Zdrowy egoizm masz racje,to jest nam potrzebne,glosno o tym ostatnio nawet takie ksiazki powstaja :P Warto zadbac o siebie wewnetrznie bo mozna sie szybko wypalic i pozniej odbija sie to na innych.Trzymam kciuki za zmiany u ciebie!

    • Piegotka

      Piegotka

      26 września 2016, 09:45

      Na szczęście mogę liczyć na pomoc mojej mamy, która mieszka niedaleko mnie i chyba tylko dzięki jej pomocy jeszcze nie zwariowałam ;-) ale szkoda mi jej prosić by posiedziała z chłopakami a ja bym mogła np. poczytać książkę, bo wiem że jej też nie jest łatwo i tez ma swój dobytek do ogarnięcia itd. No ale mama męża mieszka dość daleko i rzadziej jest obarczana wnukami więc chyba ją będziemy prosić o pomoc gdy będziemy chcieli odpocząć ;-)) Pozdrawiam serdecznie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.